- Mamy szczeniaka do oddania. - powiedziałem z lekką miną. Bogini światła wyłoniła się zza tronu... albo raczej powstała z tysiąca innych świateł. W przeciwieństwie do tamtej bogini, ta pachniała morską bryzą, i jaśminem. Musieliśmy się pożegnać z małym, i wrócić do watahy. Kaja widać było, że jest zbyt roztargniona, bo wracała do rodzinnej watahy, w której no... nigdy nie była. Nitaen... jak on. Nic nie robił ciekawego, a reszta szczeniaków szła za Katniss. I gdy doszliśmy... tu był problem.
- Katniss?- Tak? - spytała wadera przekraczając tereny watahy
- Gdzie my będziemy mieszkać?
- Chmm? W jakim sensie?
- No... u ciebie czy u mnie.
- To zależy.
- Od?
- W której jaskini lepsze warunki. - Po głębszym namyśleniu zdecydowałem, że może jednak u mnie. Wiatr nigdy tam nie docierał, i była wysoko położona, więc małe ryzyko drapieżników i innych dziwnych stworów. Wadera na to przystała.
~~Następny dzień~~
Wieści że wróciliśmy szybko się rozniosły. A szczególnie to, że mieliśmy szczeniaki. I już gdzieś tak po południu następnego dnia odwiedziła nas medyczka o imieniu Rose. Nie poznawałem jej, ale wydawała się sympatyczna, i przyszła sprawdzić jak stan zdrowotny szczeniaków. Była jakąś godzinę, więc zaproponowałem, żeby została... np: na herbacie. Wadera się zgodziła, choć z lekkimi oporami. Kaja od razu zaczęła rozmowę z waderą. Szczeniaki były wszystkie zdrowe, tylko Koiru miał kilka drzazg a Nitaen kleszcza, ale szybko się tego pozbyli. Gdy samica wychodziła, postanowiłem ją odprowadzić.
- Jesteś Rose, tak? - spytałem.
- Mhm.
- Kto cię przysłał?
- Sama przyszłam, gdyż szczeniaki mogły się nie prawidłowo urodzić. Jeszcze przez kilka dni będę przychodzić, by sprawdzić ich stan zdrowotny.
- Dziękujemy, i miłej drogi powrotnej! - pomachałem, i wróciłem do jaskini.
< Katniss? Co dalej? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz