3.11.2017

Od Equela do Katniss

Stałem skołowany wpatrując się w jej oczy. Nie spodziewałem sie tak szybkiego obrotu spraw.
-Więc... Coś nas łączy. - powiedziałem szczerze jak zwykle. Uśmiechnąłem się do wadery, na co ona nie wiedziała jak zareagować. Powoli do niej podchodziłem, z coraz większym uśmiechem. Ona lekko zaczęła się cofać. Aż natrafiła na ścianę. Ja skorzystałem z okazji, z zaskoczenia, ale delikatnie ją pocałowałem. Wadera odwzajemniła pocałunek. Zadowolony z siebie w końcu oderwałem się od niej. Wpatrywałem się jeszcze chwile w jej błękitne oczy. Lecz później odszedłem pozostawiając ją skołowaną pod ścianą.

~~** Dzień później **~~

Wstałem z lekkim uśmiechem z łoża w moim pokoju. Był wielki. Białe ściany ozdobione mozaiką, posłanie było na szerokim stopniu. Posadzka była biała, i wyszlifowana, że można było się w niej przejrzeć. Przez wielkie okno, które było zarazem drzwiami na balkon, wpadały niewielkie ilości słońca. Był jesienny, listopadowy ranek, więc czerwony pad nad horyzontem wydawał się zimny. Nieco dalej, w koncie była łazienka, która... nie była normalna. Wielka okrągła wanna, była wielkości zwykłego, kwadratowego pokoju. Woda zawsze była gorąca, co rozluźniało. Wszędzie latały bąbelki, gdy dolało się specjalnego płynu. Obok były złożone puszyste, białe ręczniki, a dalej Wielkie, zajmujące całą ścianę, nigdy nie parujące lustro. Wszedłem w mojego pokoju do sali głównej, na śniadanie, które już czekało, a wyglądało tak, jakby była jakaś wielka uczta, z powodu wygranej wojny czy coś. Usiadłem na krześle, które było po tej szerokiej stronie stołu, i czekałem na resztę, bo uznałem, że nie grzecznie byłoby jeść samemu.

< Katniss? Nie spodziewałaś się takiego obrotu spraw, co? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz