1.12.2017

Od Mateo do Ducha Hakoriego

- KIM TY DO JASNEJ CIASNEJ RAMONESKI JES... - zająknąłem się. A co jeśli to naprawdę Hakori? Uspokoiłem się i spojrzałem na niego jeszcze bardziej nieufnie niż wcześniej.
- Wiesz, za dużo to tych przygód nie było... Ale i tak ci nie ufam.
- No cóż to za młodzież! - nadąsał się duch. A potem zniknął. Po zgromadzonych szczeniakach poniosło się zawiedzione westchnienie.
- I dobrze. - mruknąłem pod nosem. Sięgnąłem po moją Tajną Torbę z Cukierkami, ale nie zastałem jej na miejscu dawnej egzystencji.
- Nitaen! - wrzasnąłem, aż podskoczył, wypluwając przypadkowo dwie landrynki. Wszystkie maluchy otoczyły go kółeczkiem.
- Drodzy zebrani koledzy i koleżanki - zacząłem, spoglądając na tłumek. - Ten oto osobnik, do niedawna kumpel i lub przyjaciel, podjął się nikczemnej zbrodni.
W blasku ogniska oczy szczeniąt błyszczały złowrogo. Powoli podchodziły do przerażonego Nitaena, niektóre unosiły wargi, ukazując ledwo co wyrżnięte kiełki.
- Właściwie... - również zacząłem się do niego zbliżać - ktoś z was może zapyta: a co on takiego zrobił? Otóż mówię wam! ZJADŁ WASZE CUKIERKI!
To wystarczyło malutkim kulkom futra jako powód do zrobienia z Nitaena miazgi. Ruszyły jak wściekłe, z dziko rozżarzonymi ślepiami i zupełnie obnażonymi kłami. Oczywiście większość tylko udawała kozaków, po kilku sekundach ze zjadaczem cukierków mocowały się już jedynie trzy szkraby.
Postanawiając porzucić skrzydlatego przestępcę własnemu losowi (wyjadł też moje domowe cukierki, nie tylko te przygotowane na dziś, więc nie uważam tego za bezpodstawne okrucieństwo), odszedłem do mojej jaskini.
- Buuuuhuuuuuuu... - rozległo się nad moimi uszami. - Ładnie to tak?
Czy on mnie będzie teraz nękał przez całe życie!?
<Tak, duchy istnieją. Znam osobę, którą duch nękał przez bodajże parę lat, dopóki wreszcie nie udało się go odesłać. Jak ktoś się ciekawi, to niech zapyta. Duszku? xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz