2.12.2017

Od Luny CD Kagekao/Mateo

Usłyszałam jakiś hałas dochodzący z pokoju Mateo. Od razu poszłam to sprawdzić. U progu jaskini stał nie kto inny jak Kagekao.
- MATEO... - powiedział gniewnym głosem. - Czy wiesz może, kto wyjadł moje krówki? I miętówki na uspokojenie twojej mamy?!
- Miętówki to by się tobie i twemu oddechu przydały. - mruknęłam.
Wszyscy dopiero teraz zauważyli moją obecność.
- Tak w ogóle to o co ten harmider? - spytałam.
- Jak już mówiłem. - zaczął Kagekao. - Ktoś wyjadł moje krówki! TO KARYGODNE! - ostatnie zdanie wykrzyczał przejętym tonem.
- A wiadomo kto to zrobił? - spytałam.
- No więc... - tym razem odezwał się Mateo. - Był tu jakiś szczeniak... - Nie dokończył, ponieważ mu przerwałam.
- Szczeniak? Jak wyglądał?
- Em... miał ciemną sierść, tylne łapy i spód nietoperzych skrzydeł miał jasnobrązowe. Więcej nie pamiętam...
- Hm.. - zamyśliłam się. Co to za szczeniak? - Mówił jak się nazywa? - spytałam po chwili.
- Chyba Nitaen czy jakoś tak...
- Nitaen? - zaczęłam myśleć na głos. - Czyj to pomio... eee... to znaczy z czyjego on jest miotu?
- Katniss i Equela, mieszka u ojca. - podpowiedział mi Kagekao.
- W takim razie jego ojciec musi nam odkupić słodycze! - krzyknęłam, po czym skierowałam się do wyjścia z jaskini.
Zza pleców usłyszałam jeszcze czyjeś "Czekaj!", ale zignorowałam to i wybiegłam z jaskini. Od razu tego pożałowałam, kiedy uderzyła mnie fala mroźnego powietrza. Przystanęłam i obejrzałam się dookoła. Wszędzie panował mróz, poprzedniej nocy spadło chyba z 10 centymetrów śniegu.
Gałęzie drzew, na których jeszcze trzymało się kilka listków. Powietrze było tak mroźne, że można było zobaczyć swój oddech. Podczas, gdy ten mróź przeszywał mnie na wskroś, przypomniałam sobie po co wybiegałam z ciepłej, przytulnej jaskini. Sprawiedliwości musi stać się zadość! Biegłam dalej nie zachwycając się już widokami. Czułam mokry, zimny śnieg pod łapami. Wkrótce dotarłam do jaskini Equela, wbiegłam do niej jak oszalała.
- Equel! - krzyknęłam zwracając uwagę wszystkich domowników na sobie. - Twój szczeniak wyżrał wszystkie słodycze z mojej jaskini!
- Nitaen! - basior zgromił szczeniaka wzrokiem. - Ile razy ci powtarzałem, że nie wolno obżerać się słodyczami, szczególnie czyimiś słodyczami?!
- Nie martw się. - wtrąciła się Rose. - Odkupimy ci je. - wadera uśmiechnęła się.
- Mam nadzieję. - powiedziałam, po czym wyszłam z jaskini. Znowu ten mróz... Zdążyłam już zmarznąć do szpiku kości. Pobiegłam w stronę swojej jaskini.
- Załatwione! - krzyknęłam dumna z siebie, stojąc u progu jaskini.

<Kagekao/Mateo?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz