1.12.2017

Od Percy'ego na Event

Mróz. Ach, ten Mróz. Przeszywający ból głowy, kości, gardła. Atakuje znienacka i nie da się go zlikwidować, można go tylko złagodzić. 
Nie lubię Mrozu.
Leciałem sobie na Mrocznym, gdy nagle Mróz wyskoczył zza chmury i mnie zaatakował. Wyglądał trochę jak kot, ale trudno powiedzieć jak dokładnie, bo poruszał się bardzo szybko. Jego wąsiki pokrywały małe sopelki. Miał duże oczy, w których dało się dostrzec iskierkę złośliwości i rozbawienia. Zrobiło mi się zimno.
"No, nie!" - pomyślałem - "Ja się w takie rzeczy nie bawię!"
- Szybko, Mroczny - szepnąłem konikowi na ucho, tak cicho, żeby ten przebrzydły Mróz mnie nie usłyszał. - Lecimy do domu. A potem uciekaj, żeby ten kot cię nie dorwał!
Przytaknął cicho.  Kiedy wylądowaliśmy, szybko zeskoczyłem i wpadłem do domu, błyskawicznie zamykając drzwi. Kiedy upewniłem się, że Mroza nie ma w domu, wlazłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Leżałem tak, gdy nagle zrobiło mi się zimno w plecy. Nieświadomy zagrożenia wstałem i spojrzałem tam, gdzie przed chwilą się znajdowałem. Mróz we własnej osobie postanowił mnie odwiedzić. Siedział... Stał... A może jednak leżał? Nie wiem. W każdym razie był spłaszczony. Po prostu go zgniotłem. Ale jak ona się tu dostał?! Rozejrzałem się po pokoju. No tak, okno. Zapomniałem je zamknąć. Momentalnie, jakby na zawołanie zimno się nasiliło. Na meblach i podłodze pojawiło się troszkę szronu. Nagle usłyszałem jęk. Odwróciłem się. Kot nie był już spłaszczony, za to "trójwymiarowy" i około 3 razy większy niż wcześniej. Najgorsze było to, że wciąż rósł i był coraz silniejszy, a co za tym szło - było coraz zimniej. Nagle kreatura skoczyła na mnie z dzikim kwikiem.
Obudziłem się. Tak dla jasności: Tak, to był sen.
                                                                             Ktoś odpisze?
1 grudnia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz