14.01.2020

Od Zahiry c.d Iwo


Ciemno, wszędzie ciemno. Nie jestem w stanie niczego dostrzec, mimo otwartych oczu. Pole widzenia było zapełnione drgającymi, goniącymi się kropkami o nieokreślonym kolorze. Wydawały się czarne, co jednak było wielką iluzją – każdy punkt nie miał określonej barwy. A nawet jeżeli miał, nie mogłam tego zauważyć przez to, jak szybko się poruszają. Może tak naprawdę tylko szybko zmieniają kolory, przez co wydaje się jakby były w ciągłym ruchu?
W niektórych miejscach punkty zaczęły się stopniowo rozjaśniać, co jednak zauważyłam po jakiejś chwili. Wtedy też nieprzyjemny szum, który dotychczas słyszałam, zaczął nabierać jakiś kształt. Cichy szczęk zderzenia porcelany. Gdziekolwiek teraz jestem, na pewno jest tutaj druga istota żywa. Może wiedziałaby gdzie…
Dopiero w tym momencie uświadomiłam sobie jak bardzo jestem spragniona i głodna. W pysku dalej czułam zaschnięty jad, który najpewniej spowodował moje stracenie przytomności. Właśnie, co się takiego stało, że zaczął wytwarzać się jad. Coraz więcej sobie przypominałam, co nie było najlepsze dla mojego ciała. Mimo, że próbowałam się rozluźnić i uspokoić, moje ciało dalej mówiło mi, że jestem w niebezpieczeństwie.
Wdech. Wydech. Spokojnie Zahira. Poczuj jak jesteś połączona z matką ziemią tak samo, jak każda inna istota na ziemi. Poczuj jak przez to silne, niewidzialne połączenie dopływa do ciebie energia, zalewając twoje ciało, jakby do pojemnika wpływała woda. Najpierw zapełniają się tylne łapy oraz ogon, następnie tułów, przednie kończyny, skrzydła, a na samym końcu głowa. A teraz to wszystko z ciebie wypływa, biorąc ze sobą twój niepokój, strach i poczucie niebezpieczeństwa. Jesteś teraz czysta duchowo, nic nie jest w stanie cię wyprowadzić z równowagi.
Uścisk na moim lewym skrzydle wzmocnił się. Wzdrygnęłam się, zwracając głowę w stronę Agyara. Łudziłam się, że cokolwiek teraz zobaczę. Na moje nieszczęście tak gwałtowane odwrócenie łba zaskutkowało pojawieniem się mdłości oraz straszliwego, pęczniejącego bólu głowy. Jęknęłam z bólu, kładąc głowę na czymś miękkim.
Wtedy, kiedy łeb przestał mnie boleć, również mroczki przed oczami gdzieś znikły. Mogłam już widzieć, co jednak nie było takie łatwe przez to, że światło teraz raziło mnie bardziej niż nigdy wcześniej. Ktoś wstał i zrobił kilka kroków. Skierowałam głowę w stronę źródła dźwięków. Szaro-czarny skrzydlaty basior patrzył się na mnie.
<Iwo?>



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz