4.01.2020

Od Tibii c.d Ren


   Poczułam jak coś ciężkiego naciska na moje płuca. Coraz ciężej oddychałam przez ciężar. Mamrocząc coś otworzyłam powoli oczy. To, co zobaczyłam na pewno zostanie mi w pamięci. Cholera! Przerażona chwyciłam basiora zębami za policzek. Wilk otworzył szybko oczy, podniósł łeb i zaczął się wyrywać. Zapiszczał żałośnie:
- Ej! Co ty robisz?? To boli! - kiedy zacisnęłam zęby bardziej na jego policzku wciąż zdezorientowana i zszokowana poczułam nagle jak coś mnie uderza w głowę. Warknęłam i szarpnęłam mocniej. Ren znowu zapiszczał i uderzył łapą mocniej.
    W końcu puściłam i zaskomlałam z bólu. Gdy nagle basior złapał mój pysk w zęby warcząc. Mm, czuję trawę. Próbowałam się wyrwać, ale na nic. Po krótkiej chwili chuchając mi trawą w pysk puścił mnie. Szybko wstałam i chwiejnie się oddaliłam o piętnaście lisich ogonów dalej. Czułam ciągle na sobie wzrok wilka. Położyłam się mniej zgrabnie uderzając przy tym plecami w stalagmit. Po chwili usłyszałam smutne wycie basiora.
- No i gdzie uciekasz? Ja się tylko chciałem przytulić. - zawył zgorzkniale. - A ty mnie ugryzłaś to oddałem.
    Spojrzałam na basiora jak na gówniarza o księżyce młodszego ode mnie. Czułam się jak samotna matka z bachorem, które odziedziczyło charakter po ojcu.
- Zachowujesz się jak rozpuszczone dziecko. - warknęłam krótko.
   Położyłam łeb na przednich łapach i zamknęłam oczy.
- Zimnooo. - zaczął marudzić. - Zimnooo. - powtórzył jak szczeniak bliski płaczu.
    Wył tak i wył. W końcu żyłka mi pękła.
- ZAWRZESZ JAPĘ?! - wrzasnęłam na całą jaskinię. Nastała chwila ciszy.
- Nie. - odpowiedział krótko basior z uśmiechem szczeniaka na pysku. Ja chyba zaraz dopuszczę się aktu kanibalizmu.
    Przewróciłam oczami i zamknęłam znowu oczy, ale znowu zaczął wyć. Nie wiedziałam już co zrobić.
- zgoda! - westchnęłam ciężko zrezygnowana. To była moja przegrana.
- Chodź tu bejb do mnie~ - wymruczał nagle basior.
Co.
   W tym momencie naprawdę rozważałam dopuszczenia się aktu kanibalizmu. Zasrany, zboczony pedofil. Mimo wszystko niechętnie się podniosłam i podeszłam do Rena. Uśmiechnął się triumfalnie, jakby matka w końcu zgodziła się mu kupić zabawkę, o jakiej marzył. Co z tego że kosztuje trzy koła. Bachor chce i ma być. Przewróciłam oczami i położyłam się obok. Zwinęłam się w kulkę i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam znowu ciężar na swoim boku. Zaczęłam się dusić.
- Nie całym ciężarem! Udusisz mnie! - wysapałam ostatnim tchem. Podniósł trochę głowę i nabrałam powietrza.
    Położył głowę na moim udzie. Gniotło mnie, ale nie bolało. Podłoże było twarde, a łapy mi zdrętwiały, więc położyłam łeb na jego ogromnym cielsku. Ani be, ani me. W końcu zasnęłam.

< Ren? XD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz