14.01.2020

Od Iwona do Zahiry

Spojrzałem spokojnym wzrokiem na waderę, gdy ta mrużyła oczy, próbując zlokalizować swoje położenie.
- Eto... dzień dobry? - przywitałem (chociaż bardziej przypominało to pytanie) się nie pewnie - może jeszcze do końca nie oprzytomniałaś, jednak później pewnie o tym zapomnę... jesteś aktualnie  w takim głównym budynku... na terenach watahy. To nie tak że cię przetrzymujemy czy coś! - dodałem szybko, widząc jej nieufny, zamglony wzrok. Nie za bardzo wiedziałem co ze sobą zrobić, dlatego uśmiechnąłem się krzywo, po czym przypomniałem sobie o herbacie.
- A właśnie! Może chce ci się pić, albo jesteś głodna? - spytałem natchniony nową nadzieją że może jednak nie wyszedłem na kompletnego idiotę. Szybko położyłem przed waderą drewnianą misę z herbatą, po czym zawróciłem by znaleźć jakieś jedzenie. Z racji tego, iż napadła mnie z samego rana, nie miałem czasu nic upolować, więc w sumie sam byłem głodny. Popatrzyłem z nadzieją na kruki, które tylko zakrakały w moją stronę, machając skrzydłami. Ugh, bezużyteczne bestie. W dodatku na terenach teraz nie było za ciekawie z pożywieniem. Ugh... ach, no tak. Jeszcze ryby!

Tak więc... pod koniec stałem przed waderą z dwoma, zimnymi rybami, cały w wodzie i śniegu, a raczej tego co z tego zostało, z uśmiechem na pysku, mówiącym sam za siebie, że jestem przegrywem. Wadera nie pewnie obwąchała rybę, po czym zaczęła ją jeść, ignorując ości. Mogła sobie powbijać je w gardło...
- A więc... jakie masz imię? - spytałem, gdyż ta cisza przerywana odgłosem jedzenia i odrywania mięsa od ryby zaczynała być irytująca.
- Zahira - powiedziała żując rybę.
- Mogę wiedzieć skąd jesteś?
- Nie jestem pewna... - zaczynała obgryzać szkielet by zabrać się za drugą stronę ryby.
- Dobra, ostatnie nurtujące mnie pytanie, bo trzymać cię tu siłą nie będziemy: czemu masz przy sobie węże? To twoi towarzysze czy....
- Rodzice - wadera uśmiechnęła się na chwilę, po czym wróciła do przeżuwania. Widok rozrywanego różowego mięsa był ciekawy, nie powiem.
- Ech... - wstałem - no więc dobrze. Przez pewien czas radziłbym się stąd nie ruszać. Nie tylko dlatego że jesteś osłabiona. Gdybyś zaczęła się pałętać po watasze, mogłabyś natrafić na inny patrol -uśmiechnąłem się słabo, skubiąc resztki swojej ryby - poza tym... - tu spojrzałem na kruki- wolałbym żebyś nie próbowała przekupić tych ptaszysk. Potrafią wydłubać oczy
<Zahira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz