14.01.2020

Od Iwona do Zahiry

Nie do końca wiedziałem co ta wadera robi na naszym terytorium, ani też, do kogo należy teraz obowiązek pilnowania jej. Noc się skończyła, więc moja praca została wypełniona. Stałem teraz nad samicą, patrząc na nią bezradnie i jednocześnie z lekką niepewnością.
- Ej, żyjesz? - spytałem, obchodząc waderę, by trącić jej pysk, przy okazji ignorując owinięte w skrzydła dwa węże -Ech... nie rób mi tego, dopiero skończyłem swoją zmianę. Nie mogłaś robić za bossa w końcowej mapie u kogoś innego? - skrzywiłem się, gdy z jej nozdrzy w odpowiedzi wyleciały kłęby pary. Westchnąłem zrezygnowany, zamykając na chwilę oczy, po czym dotknąłem łapą jej ciała, by zaraz potem znaleźć się w bibliotece w KW. Rozejrzałem się po pomieszczeniu, po czym wziąłem waderę za kark i począłem ciągnąć ją w stronę kanapy. Już widziałem te wszystkie kruki, patrzące na mnie z półek, zaciekawionym wzrokiem. Gdy w końcu ją zaciągnąłem na miękkie posłanie, stanąłem na podłodze obok, z porządnym lagiem mózgu. Ruszyłem się dopiero po kilku minutach
- Ach, no tak! - ruszyłem szybkim krokiem w stronę drzwi, by porozmawiać z alphą. W połowie drogi zatrzymałem się nagle, by zwrócić się w stronę kruków - Pilnujcie jej. Ale nie róbcie krzywdy. Pilnujcie. - powiedziałem głosem jakby chcąc się upewnić że nic się nie stanie, po czym pobiegłem do najbliższego znanego mi miejsca, gdzie mogła aktualnie przebywać Lia, jeśli chodzi o aktualną sprawę z tymi podrzuconymi szczeniętami. Wbiłem do sali okrągłego stołu, gdzie ta rozmawiała z... chyba opiekunem szczeniaków. Podszedłem bliżej nieco niepewnie.
- Em... na naszych terenach znalazłem samicę która...
- Ech.. tak, tak zajmij się tym na razie - mruknęła przepisując coś na pergamin.
- Ale... coś jej chyba jest ii...
- Tak tak, zajmij się tym. - machnęła tylko łapą, dając mi do zrozumienia, że teraz zajmuje się czymś innym. Z krzywą miną odwróciłem się na pięcie i pomaszerowałem z powrotem do biblioteki. Wadera nadal leżała tak jak ją zostawiłem. Przekręciłem głowę w bok, przez chwilę się zastanawiając. Może herbata? Czy ona w ogóle pije herbaty? Może ma na coś uczulenie i nie powinienem... ugh, dobra, nie ważne. Zalałem liście herbaty i w skupieniu patrzyłem jak woda zabarwia się na zielono. Zdążyłem na tyle odpłynąć, iż gdy usłyszałem odgłos ruchu gdzieś za mną, wzdrygnąłem się, gdyż zapomniałem o moim aktualnym "gościu".

<Zahira?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz