Idąc powoli z spuszczoną głową przez las zaczęłam czuć się
coraz lepiej. Świeże, nocne powietrze koiło mój nos, który przez poprzednie
kilkanaście godzin był maltretowany smrodem starych książek i dymu z świeczki. Spokojny
szum drzew pozwalał mi się uspokoić, a ciemny las nie męczył moich oczu tak jak
niewyraźne, małe runy. Narastający, cichy dźwięk biegu, który w zwyczajnych okolicznościach,
co najmniej by mnie trochę zaniepokoił, był teraz niczym muzyka klasyczna dla
moich uszu. Choć przyznam, że to porównanie jest trochę bez sensu. Gustuję w
ostrzejszej muzyce, a plumkanie na skrzypcach wprawia mnie w jeszcze większą
agresję. Cóż poradzę, że akurat to określenie byłoby bardziej treściwe dla
większości czytających. Ale mniejsza o to.
Wtem, usłyszałam ciche pohukiwanie sowy. Zadarłam głowę do
góry by móc „pobawić się” w szukanie źródła dźwięku. Wiedziałam, że raczej nie
zobaczę sowy, jednak zawsze warto spróbować. Bieg jakiegoś stworzenia nabierał
na sile, co dopiero teraz przykuło moją uwagę. Zwolniłam kroku i zaczęłam
bacznie obserwować otoczenie wokół mnie. Zdawało mi się, że tylko w książkach
akcji podczas napięcia zamierało całe środowisko dookoła bohatera. Sowa
przestała huczeć, wiatr ucichł, a jedyne, co było słuchać to coraz to
głośniejszy dźwięk równomiernego uderzania łap o ziemię. Spojrzałam w prawo,
gdyż byłam przekonana, że to właśnie z tej strony biegnie tamto stworzenie.
Jednakże szczęście mi nie było pisane. W tym samym momencie,
kiedy moje oczy przyglądały się bacznie krzakom, coś uderzyło mnie w bok.
Uderzenie było tak silne, że straciłam równowagę i spadłam kilka metrów dalej.
To coś, co we mnie walnęło okazało się być szaroniebieskim basiorem. Wstał
pospiesznie i powiedział:
- Emm... przepraszam, że na ciebie wpadłem. Zamyśliłem się i tak jakoś cię nie zauważyłem – rzekł pospiesznie nawet na mnie nie patrząc. Skrzywiłam pysk czując narastającą złość.
- Jeżeli nie widzisz, co masz przed sobą to lepiej idź już spać – powiedziałam ostrym tonem, sama wiedząc, iż to, co powiedziałam nie zraniło go jakoś szczególnie.
- Emm... przepraszam, że na ciebie wpadłem. Zamyśliłem się i tak jakoś cię nie zauważyłem – rzekł pospiesznie nawet na mnie nie patrząc. Skrzywiłam pysk czując narastającą złość.
- Jeżeli nie widzisz, co masz przed sobą to lepiej idź już spać – powiedziałam ostrym tonem, sama wiedząc, iż to, co powiedziałam nie zraniło go jakoś szczególnie.
- Widzę doskonale, jednak mam przeczucie, że Pani musi być trochę zmęczona, patrząc
po tym, że nie potrafi uszanować czyiś przeprosin i woli marudzić zamiast oddalić
się bez słowa – odszczeknął młodziak. Co prawda, wyglądał na młodego. Dałabym
mu coś pomiędzy drugim a trzecim rokiem życia, jednakże to nie upoważniało go
do nazywania mnie „Panią”. Nie jestem jakaś bardzo stara. Przecież mam tylko
pięć lat.
- Tak, jestem zmęczona, jednakże chciałam odpocząć
spacerując sobie po lesie. – Spojrzałam na niego nienawistnie.
<Silver? Dialog ssie :’D>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz