26.03.2018

Od Finna Do Demo

Kiedy wadera skończyła mnie już odprowadzać, co zajęło naprawdę dużo czasu pokazała mi jaskinię, gdzie mam zamieszkać. Nic szczególnego. Jak to mówią - ciasne, ale własne. Odzywam się ponuro
- To... dzięki, czy coś - prycham lekko - Wiesz, że i tak nie dam co spokoju? - śmieje się lekko patrząc na waderę. Mimo, że nie darzę jej jakimś wielkim uczuciem nawet "lubienia" jej, to postanowiłem, że troszkę ją pomęczę, co jest doprawdy jednym z moich lepszych pomysłów. Samica unosi brew i spogląda na mnie
- Wiesz, że i tak prędzej, czy później umrzesz? Nieważne z czyjej ręki - prycha i lekko wywraca oczami
- No tak. Życie to tylko kwestia czasu - z nudów znów zaczynam nią "majtać" na boki siłą woli, co najwyraźniej nie należy do jej ulubionych rzeczy - Może kiedyś dam ci spokój - odwracam się na pięcie. Czuję jak wadera podpala mój ogon, więc bez pośpiechu gaszę płomień. Rzucam jeszcze przez ramię - To też nigdy ci się nie uda - i wchodzę do mojej uroczej jaskini. Jutro sobie ją jakoś urządzę, a narazie wystarczy mi to, co już tu jest, czyli parę gałązek i dość duża kupka świeżego, czystego i suchego mchu. Siadam na niej i rozglądam się po jaskini. Parę półek, coś, z czego kiedyś będzie można fotel zrobić i tyle. Kładę się na improwizacji łóżka i zaczynam podnosić różne kamyczki nadal siłą woli
< Demo? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz