Zwykle zwierzyna nie zachowywała się aż tak głośno jak
dzisiaj. Mój słuch, który nie był jakoś szczególnie dobry, cierpiał z powodu
ciągłego słuchania ostrych i nagłych dźwięków. Najbardziej jednak drażnił mnie odgłos
szurania martwej sarny, którą przed chwilą upolowałem, o ściółkę leśną. Prócz
tej dolegliwości, od około tygodnia w okolicach skroni zacząłem odczuwać
kłujące bóle głowy, które tak jak się nagle pojawiły, tak nagle znikały. Byłem
jakoś ogólnie osłabiony, jednak mimo tego nie wyszedłem z „formy” w polowaniu.
W końcu, jeżeli ja przestałbym polować, moje małe szatańskie pomiociki nie
miały by, z czego rosnąć. Gdy w końcu doszedłem do jaskini i położyłem zdobycz
na ziemi, byłem „wolny” z dzisiejszych obowiązków. Zwołałem wszystkich na
posiłek.
<Szono moja?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz