- Stop! - Wrzasnął jakiś wilczur, zeskakując z drzewa. Zatrzymałem się, w zębach trzymając wyrywające się i piszczące zwierzę. Dusk zaczął tańczyć na ziemi specyficzny taniec zwycięstwa, wiedząc, że część naszej zwierzyny trafi również do jego kościstej mordki. Proszę, przestań się na mnie patrzeć, błagam..
- Szego chszesz? - wybełkotałem z trudem, mierząc wzrokiem burego basiora. Był ode mnie młodszy i niższy, to dało się łatwo zauważyć. Widziałem jednak w jego spojrzeniu specyficzną butność.
- Oddawaj go! - Szczeniak, bo tak zacząłem go roboczo nazywać, spróbował odebrać mi świstaka, lecz samo uniesienie łba wystarczyło, aby mu to uniemożliwić. Zamerdałem lekko ogonem, czekając na jego kolejny ruch.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz