- No to nich będzie, że tak. - powiedziałam - No to w takim razie idziemy do mnie.
- Co? - usłyszałam cicho za sobą.
- Coś mówiłeś? - spytałam ale nawet nie czekałam na odpowiedź tylko poszłam w stronę sklepu z dekoracjami. A basior podążył za mną. Kupiłam różne rzeczy od wstążek po słomiane króliki. Wpakowałam wszystko do toreb, wyszło ich aż trzy, wypakowane po brzegi. Zostawiłam wszystko przy moim nowym tragarzu i pobiegłam po jajka, bo niestety ostatnio mi się skończyły. Pogadałam ''chwilkę'' ze znajomą i wróciłam z paczką jajek. Ujrzałam tylko zirytowaną minę u basiora.
- Dłużej się nie dało? - warknął.
- Dało - mruknęłam podnosząc siatki z zakupami. Finn patrząc jak się męczę chyba się zlitował i zabrał ode mnie parę z nich. przez kilka minut szliśmy do mojego domu.
Przez całą drogę myślałam nad tym czy miałam burdel w mojej jaskini czy nie... moja skleroza jest na bardzo wysokim poziomie. Gdy tylko wkroczyliśmy do środka naszym oczom ukazał się na wpół bajzel. Na prędkości sprzątnęłam.
- Rozgość się. - mruknęłam.
<Finn? i don't have my drunk cherry i nie mam weny>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz