19.03.2018

Od Srebra do Yukiś

Byłem już strasznie głodny i Yuki najprawdopodobniej też. Straciłem jakąkolwiek chęć na polowanie, bo chciałem już iść spać. 
- To może, żeby było szybciej połączymy siły i zapolujemy razem? - zaproponowałem na co ona lekko zmarszczyła nosek.
- No nie wiem. Zwykle poluję sama. - odpowiedziała leniwym głosem.
- Nie daj się prosić. Im szybciej upolujemy cokolwiek tym szybciej wrócimy do swoich jaskiń.
- Niech będzie. - powiedziała i zaczęła iść w głąb lasu. Ruszyłem za nią nie chcąc jej zgubić. Szliśmy w przyjemnej ciszy, bo żadne z nas nie rwało się do rozmowy. Słuchałem śpiewu ptaków i nagle poczułem zapach dorodnej sarny. Przystanąłem na chwilkę i wsłuchiwałem się, wąchając moje otoczenie. Yuki patrzyła na mnie jak na debila, a ja wyczułem nasze śniadanie na obok strumyka.
- Strumyk.
- Co strumyk?
- Przy strumyku jest sarna, może kilka. - oznajmiłem spokojnie.
- Czujesz je?
- A ty nie?
- Czuję delikatny zapach jakiegoś zwierzęcia, ale na pewno nie powiedziałabym, że to sarna i gdzie ona jest.
- Mam od urodzenia świetny węch...po ojcu. - powiedziałem robiąc pauzę, ale ruszyłem znów przed siebie, a Yuki za mną.

[Yuki? Wiem to nie jest bardzo konstruktywne]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz