18.03.2018

Od Demoness ,,Idę na czystkę''

Poprawiłam maskę, gdy skończyłam ze szczeniakiem. Zauważyłam że Katniss się budzi. Wyciągnęłam sztylet z ciała jej dziecka i do niej podeszłam, by po jakże cudownej piosence Lii, ponownie ją uśpić.
- Przenosimy ja teraz?- spytałam towarzyszki.
- Ta bo jeszcze zginie szybką śmiercią.- odparła posyłając mi szaleńczy uśmiech z pod lekko odchylonej maski.
Podniosłam bezwładną waderę i ruszyłam za idącą już w stronę, jak to ja nazywam, torturowni.
Szłyśmy spacerkiem, podziwiając wisielców, zmaltretowane ciała lub palące się zwłoki. Ale jedna rzecz przyciągnęła moją uwagę. Ktoś uciekał przed innym mordercą. Szybko zrzuciłam z siebie Katniss i zmieniłam się w pył, by po chwili pojawić się niedaleko uciekiniera.
-Jest mój!- krzyknęłam do zostającego już w tyle mordercy. Sięgnęłam po moja ukochaną kose i wbiłam ją parę centymetrów od niego. Jego mina była cudowna. zeskoczyłam z drzewa na którym się zmaterializowałam wyciągając moje sztylety. Wbiłam je głęboko w przednie łapy mojej ofiary przytwierdzając go tym do ziemi.
-A więc nadszedł czas... - zaczęłam tak jak moja towarzyszka śpiewać. - Noc już trwa. Jak potoczy się historia twa? - powolutku podchodziłam do biednego oszołomionego i już na pewno nie trzeźwo myślącego basiora. - Smutek zmieni w szczęścia krzyk w mig! - sięgnęłam po kolejny zatruty sztylet. - Niechaj trwa nasz radosny bal - przejechałam po boku ofiary sztyletem, a trucizna zaczęła paraliżować jego ciało. - odejdzie żal. Chodź! Tańcz i klaszcz! - wyk bólu rozniósł się do o koła po kolejnych głębokich cięciach. - Odrzuć smutku płacz.- Wyrwałam kose z ziemi i wzięłam zamach - Niech noc szczęścia, śmiechu trwa! - skończyłam śpiewać, tak samo jak żywot basiora gdy odcięłam mu głowę moją kosą. Krew pokryła ziemie niczym krwisto-czerwony dywan. A ja zebrałam broń i wróciłam do Lii ze swoją zdobyczą.
- No nareście... jak długo można mordować? - spytała Lia
- Długo... przy okazji wiesz może kto to bo ja jakoś nie kojarze? - spytałam ciekawa
- Chyba Night.
- Aha... - mruknęłam przyglądając się jeszcze łebowi który przytaszczyłam.
- No chodź już! - wrzasnęła Lia. Wywaliłam głowę za siebie i podreptałam za waderą w masce, po drodze biorąc Katniss.


<Lia? Tyle chyba ci starczy co?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz