- Wiesz mam nawet coś na ta okazje. - lekki uśmiech wdarł mi się na usta. Miałam to zrobić później ale jak jest okazja to czemu nie skorzystać. Wyciągnęłam worek z moimi zdobyczami. Sięgnęłam po pierwszą z nich... to był chyba Iwan... ale pewności to ja nie mam z moja pamięcią. Cheeky przyglądała mi się przerażona, gdy brałam sztylety, siekierkę i inne potrzebne mi przyrządy do zrobienia moich nowych dywaników.
- Po co ci te truchła? - spytała Lia, z zaciekawioną miną.
- Zrobię sobie dywaniki. Co ma się marnować w grobie.. - odrzekłam z kamienną miną.
Zaczęłam odcinać głowę, potem zabrałam się za łapy. Wszystko robiłam przed naszą ofiarą. Gdy skończyłam zabrałam się za kolejny etap, którym było obdzieranie ze skóry bardzo obrzydliwe i bezduszne zajęcie. Moja towarzyszka odcięła powieki wadery by nie przestawała patrzeć. Następnie przypaliłam trochę moje dzieło by pozbyć się krwi. Lia za to zaczęła już swoje tortury. Powoli i boleśnie odcinała drugie skrzydło Cheeky. Krzyki roznosiły się po całym pomieszczeniu napawając mnie i moją towarzyszkę satysfakcją. Ja zebrałam moje rzeczy i poszłam na zewnątrz wywiesić ciała na drzewa by pozbyć się z nich tej upierdliwej krwi oraz przemyć mój nowy dywan. Na szczęście jakiś strumyk był blisko, ale zbyt czysty to nie był. Większość chyba pomyślała że to najlepsze miejsce na grobowiec. Ehh... Moją frustracje jednak szybko przegoniły krzyki naszej ofiary które było słychać nawet tutaj, syczenie ognia i kapiąca, wszechobecna w tym miejscu krew. Odwróciłam się i razem z moim dywanikiem i uśmiechem na twarzy, zakrytej przez maskę wróciłam do konającej z bólu Cheeky i kata Lii. Nie mogę się doczekać tego kiedy będzie błagać o śmierć.
<Lia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz