Kłótnie nie są mi pisane. A szczególnie... z moim przybranym rodzeństwem. I to na ostatniej lekcji. Chodzenie do szkoły było o wiele bardziej nie przyjemne niż słuchanie jojczenia paciętów mojej mamy.
- Nie powinnaś tego robić... - mruknęła to mnie Tori na ucho
- I co z tego? Nikt mnie nie przyłapie - warknęłam cicho idąc po korytarzu.
- To że nie przyłapali Cię kilka razy nie oznacza, że tym razem tak będzie.
- Och, przestań marudzić. Pomagasz mi czy nie. - zatrzymałam się na skraju korytarza, przed pokojem z eliksirami. Zawsze był zamknięty. Zwykłe eliksiry można było zrobić samemu, albo kupić w sklepiku, ale nie te. To nie jest Pomnażacz niedorozwiniętych płodów czy Eliree. te eliksiry mają większą moc... Na samym końcu drzwi było okno. Na tyle duże, by się w nim zmieścić, ale dla mnie za wysoko.
- Tori, wlatuj. Byle szybko
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz