3.02.2019

Z życia glizdy 'sss'

  Zimno nie doskwierało mi tak bardzo, gdy uświadomiłem sobie, że jego alternatywą było gapienie się na ledwo żywego Kalego i zapłakaną pchlarę, spędzających czas razem. Niech sobie pogadają. Oby zdechli z braku tlenu. Oboje. 
   Też mi medyczka od siedmiu boleści. Nawet nie umie zająć się moim Kalim i tylko by narzekała. To 'tak nie wolno', to 'tak nie należy', a sama nic nie zrobi, tylko poucza i beczy. Ygh. Cała ta zgraja mnie wkurza. Nienawidzę tego ich gadania. Tego niepotrzebnego latania za sobą. Tych wrednych uwag, fałszywych uśmiechów, ceregieli. Pouczania. Zależności. Tego że... nigdy nie mogę nic powiedzieć. Nie potrafię. Nie kiedy chcę. Nie co chcę. Nie wszystko. Ta hierarchia. Podporządkowanie. Dlaczego ona ma być ważniejsza? Dlaczego ktokolwiek ma być ważniejszy? Albo w ogóle ważny? DLACZEGO ZA KAŻDYM CHOLERNYM RAZEM UCIEKAM JAK TCHÓRZ ZAMIAST WYDŁUBAĆ TEJ MAŁEJ IDIOTCE JEJ DEBILNE OCZY?!

Ah tak.


Przecież Kali w życiu by na to nie pozwolił.


Bez wątpienia lepszy z niego zabójca niż z niej lekarz.

  Mam dość na dziś. Na najbliższy czas. Dość. Nie chce o tym myśleć. Tego przeżywać. Nie chcę niczego przeżywać. Niczego pamiętać i o niczym myśleć. Nie chce spać, nie chcę kręcić się w tę i we wtę bez celu. Nie chcę z nikim rozmawiać. 
  Nie. 
Nie chcę rozmawiać z nimi. Z nią. Z nim. Z nikim. A może jednak? Nie. Nie mam z kim. Nie powinienem. I tak mnie nie zrozumieją. Nikt mnie nie zrozumie. Nie chcę z nikim rozmawiać. Chyba... Chcę...
  - Witam, to co zwykle?- jego znudzony głos przypomina mi, że jest jeszcze kilka dróg ucieczki.
 - Może z pięć razy mocniejszą.
 - Coś jeszcze?
 - Jest prośśba.- Mój rozmówca nie wykazał zbytniego zainteresowania. Z resztą jak zawsze. Świetny gość.
  - Cokolwiek chcesz, masz to jak w banku.

Może mój wypad nieco się przedłuży.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz