27.02.2019

Od Equela do Kruczka


Co się tu działo? Nie byłem pewny. Stałem jak debil patrząc z zającem w pysku na to co się dzieje. Demoniczny basior robił rozróbę wraz z Kruczkiem. Zastanawiałem się czy się wtrącać, gdyż bałem się reakcji Rose. Już słyszałem jej głos narzekający, że jestem nie odpowiedzialny bo nie dbam o własne życie i zdrowie. Ogólnie cieszę się, że nie było nikogo w pobliżu, bo zaczął być niezły armagedon. Sprawę utrudniała obroża na szyi wadery, więc gdy basior ją wreszcie dopadł, i chciał zagryźć, odstawiłem swój popcorn i podszedłem wolnym krokiem
- stoooooooooooooop - powiedziałem donośnym, spokojnym głosem. Serio, z jakiem oni watahy pochodzą, żeby lekceważyć tak bardzo przeciwnika? Basior był na obcych terenach, a wątpiłem by miał problemy z węchem. Nie znajomy popatrzył na mnie groźnie, ale szybko jego pysk wykrzywił się w grymasie przerażenia, kiedy naderwałem trochę jego żołądka, a potem unieruchomiłem. Nie minęła chwila jak wadera w napływie furii rzuciła się na unieruchomionego basiora, jednak odciągnąłem ją za ogon. Gdy ta chciała mnie ugryźć, jako dorosły który miałem serdecznie dość: spoliczkowałem ją. Po chwili szoku, wreszcie się otrząsnęła
- Ogarnij się - mruknąłem. Zostawiłem ją na chwilę by zaczerpnęła powietrza, a wilka który zaatakował... serio miałem ochotę zostawić jednak... stanąłem przed nim - Koleś, serio. Osobiście nic do ciebie nie mam. Ale wątpię by ktoś miał jeszcze ochotę na kolejne zebranie w sprawie wilków o dziwnych usposobieniach - po tych słowach odblokowałem go, jednak zaraz potem rozerwałem wnętrzności, i ten runął na ziemię z wypływającą z pyska krwią i galaretą we wnętrznościach. Patrzyłem na to wszystko jakoś bez emocji. Teraz serio mnie Rose zabije, jak nie któraś z córek.
- Dobra Kruczku. Ogarnęłaś się? - spytałem pochodząc do niej. Znowu to nienawistne spojrzenie - Słuchaj, serio tego nie chciałem, ale jesteś na próbnym. Jak ci zdejmiemy obrożę i zostaniesz pełnoprawnym członkiem watahy to se będziesz mogła zabijać, ale teraz... ugh... moja kochana medyczka mnie zabije - dostałem załamania nerwowego
- Nic mi nie będzie - uparła się samica, jednak ugryzienie na jej boku mówiło co innego
- Serio, wolałbym tego nie robić, ale chodź - powiedziałem z kwaśną miną - Nitaen się zajmie zwłokami czy coś - rzuciłem jakby od niechcenia i tempem wadery polazłem w stronę pracy partnerki.

< Kruczku?>

1 komentarz: