Nuda potęgowała nad całym moim dniem, a leń jaki mnie dopadł zniechęcał mnie do wyjścia gdziekolwiek. Otrzymałem rozkaz od Alfy wczorajszego dnia, ale niech mnie szczur pogryzie, nie chce mi się. Alfa będzie wściekła, ale jestem przyzwyczajony do ciągłych niezadowoleń moich przełożonych.
Śpiew ptaków i łagodny wiaterek dawały znać za wyjściem z jaskini, której znalazłem wczorajszego dnia. Ziewnąłem głośno i przeciągnąłem się leniwie.
W końcu zrzuciłem z siebie lenia i wyłoniłem głowę na zewnątrz.
- Pięknie.
Tym oto komentarzem zakończyłem leniwe przesiadywanie w jaskini po czym powędrowałem w stronę płaskowyżu, gdzie znajdowała się ścieżka, prowadząca na niziny.
Tam spotkałem pewną parkę wilków, która spojrzała na mnie z ciekawością, ale później odwrócili wzrok.
Później kilka kolejnych godzin pochłonęła z mojego życia podróż do lasu, aby przypomnieć sobie zauroczenie do tej cudownej natury.
Ten zapach lasu docierał do moich nozdrzy, powodując w mojej głowie zawrót. Zapach żywicy, szyszek...
Żywych istot. Królików.
Nie byłem głodny, więc zignorowałem ofiarę, która pokicała gdzieś w odmęty poszycia lasu.
Wtedy też usłyszałem szelest, który podpowiedział mojemu instynktowi, aby przygotować się do obrony, ale rozum jasno oświecił mnie, że to niekoniecznie musi być wróg. Dlatego obojętnie wpatrywałem się w miejsce, skąd wydobywał się odgłos.
- Kto tam?- pytam po chwili- Wyłaź, nie mam czasu na zabawy.
<Ktoś?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz