15.02.2019

od Seibutsu do Tenshi

Odprowadziłem Tenshi wzrokiem. Kiedy zniknęła w wyjściu, pozwoliłem sobie na ukradkowe przewrócenie oczami. Nie do końca zrozumiałem, o co jej chodziło. Cóż, dopóki nie dowiem się, kim jest owy Seba, muszę po prostu założyć, że przezwisko nie jest szczególnie obraźliwe. Z resztą, tak czy siak niezbyt mnie to obchodziło. Równie dobrze mogłem pozostać dla niej Drewnem. Co za różnica.

Moje łapy przeszył nieprzyjemny dreszcz, gdy poczułem, że druga wadera kombinuje coś z moim ogonem. Rana nie bolała - w zasadzie to nie czułem już nawet łap.

- Połóż się lepiej. - usłyszałem polecenie. Gdybym mógł, wzruszyłbym ramionami. Ale nie mogłem. Przestałem więc naprężać mięśnie barków i pozwoliłem mojemu ciału swobodnie opaść na leżącą na podłodze matę. Rose zaczęła opatrywać mój ogon, kładąc na nim chłodne okłady. Po raz pierwszy od dobrych kilku godzin poczułem ulgę. Kto wie, może obędzie się nawet bez amputacji?

Usłyszawszy brzęk szkła za plecami nie mogłem się powstrzymać od obrócenia łba, by kątem oka dostrzec waderę niosącą garść podejrzanie wyglądających flakonów i butelek. Uniosłem brwi, zaskoczony. Zaczynałem żałować, że w ogóle przylazłem tu po dobroci. Ba, żałowałem, że dałem tak łatwo się ugryźć temu chodzącemu trupowi. Rose spojrzała na mnie z politowaniem, uśmiechając się lekko.

- Dałabym ci znieczulenie, ale sam jad umarłych wystarczająco cię otępia. To potrwa tylko chwilę. Sugeruję leżeć spokojnie i się nie wiercić. - nakazała, przytrzymując mój ogon łapą, czego oczywiście nie byłem w stanie poczuć. Postanowiłem więc oprzeć głowę na przednich łapach i przymknąłem oczy, by nie myśleć o tym, co właśnie dzieje się z moim ogonem.

***

- Sebi?

Głos nad moim uchem przedarł się do mojej świadomości z siłą rozpędzonego nosorożca. Naprawdę, wielkie dzięki za subtelność...

- To znowu ty? - mruknąłem, unosząc powieki. Czyżbym zasnął? Nadal znajdowałem się w tym samym pomieszczeniu, jednak teraz leżałem na miękkim posłaniu w rogu. Poza tym odzyskałem czucie w tylnych partiach ciała. Świetnie.

Tenshi prychnęła, odpędzając od siebie jakieś małe, puchate zwierzątko.

- Stęskniłeś się, drewniaku? - rzuciła, podchodząc bliżej i bez pytania zaczęła przyglądać się mojemu ogonowi. Zanim zaprotestowałem, sam rzuciłem na niego okiem. Niemal od połowy owinięty był bandażami, przez które zdążyła lekko przesiąknąć ciemnobura krew. Zmarszczyłem nos.

- Nie bardzo. Kiedy będę mógł sobie z tąd iść? - zapytałem rzeczowym tonem, choć jeszcze nie całkiem rozbudzony.

Wadera przewróciła oczami i bezczelnie zaczęła bawić tym, co zostało z mojego ogona. Zignorowała moje piorunujące spojrzenie i ziewnęła szeroko.

- Wtedy, kiedy ci pozwolę. - wycedziła, jednak w jej głosie nie było szczególnej złości. - Na razie wysłali mnie tu, żebym się tobą zajęła.

- Ciebie? - westchnąłem ciężko. - Nie było innych chętnych?

Tenshi zostawiła w spokoju mój Bogu ducha winny ogon i przyjrzała mi się krytycznym wzrokiem.

- Tylko ja. Więc ciesz się, że w ogóle raczyłam się tu przywlec. - warknęła, tym razem chyba już zirytowana. Ups. Mogłem darować sobie jadowite uwagi. Teraz wadera wyglądała, jakby chciała wyrwać mi język. A szkoda, była na tą chwilę jedyną osobą z tej całej watahy, którą zdążyłem poznać.

- Jasne, jasne. - spróbowałem nieco ją uspokoić, hamując dalsze krytyczne odzywki. Tenshi odwróciła się w miejscu, obdarzając mnie wyniosłym prychnięciem. Tak, wiem. Moja wina. Mogłem jej nie prowokować, bo do najłagodniejszych to ona nie należy. Może po prostu muszę lepiej ją poznać.

Wadera przestała zwracać na mnie uwagę i zaczęła ogarniać bałagan, jaki znajdował się pod frontową ścianą pomieszczenia. Kaszlnąłem ostentacyjnie, próbując przywrócić sobie uwagę Tenshi. Na szczęście nie była chyba szczególnie rozsierdzona. Odwróciła głowę w moją stronę i spojrzała na mnie spode łba.

- Czego? - mruknęła obojętnym tonem.

- Po pierwsze: chcę wiedzieć, kiedy będę mógł stąd iść. Po drugie: co zrobicie ze mną, jak już stąd wyjdę. I po trzecie: co to za puchate rzepy? - parsknąłem, odpędzając od siebie kolejne dwa wełniaste stworki.

< Ee, Tenshi? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz