Odwróciłam się w stronę krzaków z których dochodził złowrogi szelest. Moim oczom
ukazał się wątłej budowy wilk, o granatowej, matowej sierści. Mordował nas
spojrzeniem swoich bursztynowych oczu. Chcąc nie chcąc, moje ciało zareagowało
ekscytacją, zamiast uległością czy strachem.
- Kim jesteście? – zapytał tonem godnym najkrwawszego
mordercy, chociaż brzmiało to trochę zabawnie, patrząc na jego barwę głosu. –
Dlaczego wkraczacie na tereny Watahy Słonecznego Wzgórza i robicie harmider strasząc
zwierzynę?
Spojrzałyśmy po sobie, zdziwione. Szczerze, myślałam że to
teren niezamieszkany przez żadną watahę.
- Przepraszamy najmocniej, my tylko zabłądziłyśmy. I tak
jesteśmy tutaj tylko… - nie zdążyła dokończyć Lilia, a do basiora dołączyła
dwójka innych wilków.
C.D.N
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz