Po kolejnym moim stanowczym tekście, nagle usłyszałem szczenięcy, przestraszony głos. Stałem, jak ten pręt wbity w ziemię przez chwilę, zastanawiając się, czy nie podejść i nie pomóc temu komuś, jeśli dobrze usłyszałem. W końcu moje łapy były mi posłuszne, więc podszedłem bliżej do krzewów... powoli, jakbym się spodziewał jakiegoś ataku, spoglądam w dół i widzę małego, czarnego szczeniaka, który właśnie siłował się z czymś...
- Co ty mały tu robisz?- zapytałem, nie wiedząc co powiedzieć. Nie wiem, jak zachowywać się w stosunku do małych osobników, nie znam ich psychologii, choć sam kiedyś byłem szczeniakiem, ale nie pamiętam już tego, co było dawniej.
- Utknąłem.
Z jego smutnych i przestraszonych oczu, zjechałem wzrokiem na jego łapki, które kurczowo trzymały się jakiegoś korzenia.
- Nie bój się, zaraz ci pomogę.
Mały stał niespokojnie, ale pomimo tego pomogłem mu się wyswobodzić.
Gdy szczeniak znalazł okazję do ucieczki, nie kwapił się, aby z niej nie skorzystać.
- Hej! Zatrzymaj się!- krzyknąłem do niego, a szczeniak jak na rozkaz zatrzymał się i jakby wrósł w ziemię nie zawahał się ruszyć nawet łapą.
Podszedłem do szczeniaka powolnymi, ale śmiałymi krokami.
- Nie bój się- powtórzyłem, myśląc dalej co powiedzieć. Szczeniak, uwierzył w moją dobrą wolę, więc rozluźnił mięśnie, ale dalej oddech miał nierówny.
- Czego pan ode mnie chce?- zapytał mały.
- Jak masz na imię?- zadałem pierwsze pytanie, jakie mi przyszło do głowy.
- Noe- przedstawił się krótko szczeniak.
Uśmiechnąłem się lekko, na co szczeniak usunął ze swojego pyska lęk, ale nadal było czuć od niego niepokojem.
- Jestem Exan, gdzie są twoi rodzice?
- N-nie wiem...
Uniosłem brew.
- Jak to nie wiesz?
- Nie mam rodziców...
- W takim razie, kto się tobą opiekuje?
- Royce
- Kto to jest Royce?
Zadawałem coraz bardziej zaciekłe pytania, bo coraz to bardziej ta sytuacja stawała się dziwniejsza.
- Kruk.
Rozejrzałem się dookoła, wychwytując wzrokiem czarny ptasi kształt na gałęziach drzew.
- Nie widzę go...
- Pewnie mnie szuka...
- To poszukamy go razem, ciekawe kto tu kogo odszuka.
Nie mogłem liczyć na szybkość chodu szczeniaka w stosunku do mojego, więc chwyciłem Noe'go delikatnie za szyję i posadziłem go na moim grzbiecie.
- Trzymaj się mocno.
- Dobrze, proszę pana...
- Nie panuj mi tu, mów mi Exan.
<Noe?> Znaj dobre serce Exana xD
O ty skurczybyku! Nie podnoś! Gdyby się nie bał, to by cię ugryzł!
OdpowiedzUsuńSpokojnie, Exan okazuje dobrą wolę xD
OdpowiedzUsuń