Nie możliwe, przecież mówiono mi, że nawet w sierocińcu jest jakaś wadera. Minęły dwa dni, a jej nie widziałem. Może się pomylili i ona znalazła już dom? Lub się zgubiła? Oby nie.
- Royce, co ty tam robisz?- spytałem podirytowany, zerkając na kruka, który od dobrych kilkunastu minut skrobał coś przy dachu budy.
- Gniazdko robię.
- Na suficie?
- Może mam zejść na ziemię, żebyś mi wszystko poniszczył? Lepiej czuję się na wysokości, gdzie twoje łapki nie sięgają- odparł spokojnie, dalej skrobiąc gałązki.
- Sugerujesz, że tam nie sięgnę?
- Jestem pewny, że tam nie sięgniesz- zaśmiał się.- Tak samo, jak byłem pewny, że nie złapiesz królika.
- Wredny z ciebie ptaszor, Royce.
- Uroczy z ciebie szczeniak, Noe.
- Royce, co ty tam robisz?- spytałem podirytowany, zerkając na kruka, który od dobrych kilkunastu minut skrobał coś przy dachu budy.
- Gniazdko robię.
- Na suficie?
- Może mam zejść na ziemię, żebyś mi wszystko poniszczył? Lepiej czuję się na wysokości, gdzie twoje łapki nie sięgają- odparł spokojnie, dalej skrobiąc gałązki.
- Sugerujesz, że tam nie sięgnę?
- Jestem pewny, że tam nie sięgniesz- zaśmiał się.- Tak samo, jak byłem pewny, że nie złapiesz królika.
- Wredny z ciebie ptaszor, Royce.
- Uroczy z ciebie szczeniak, Noe.
Pf.
Popatrzyłem jeszcze chwilę na jego wyczyny.
- A żeby ci te patyczki pospadały- fuknąłem, odwracając w końcu łebek.
- Też cię kocham, mały.- Royce jak to on lubił mi po dogryzać. Ja jemu też, ale krukowi chyba szło to odrobinkę lepiej. Jakby nie mógł mi ustąpić!
- Idę się przejść.
- Lecieć z tobą?
- Nie musisz robić gniazdka?- spytałem ironicznie, stawiając już dwa kroki przed sobą.
Czarny diabełek zleciał na dół i usiadł mi na głowie. OSZ TY MAŁY...
- A żeby ci te patyczki pospadały- fuknąłem, odwracając w końcu łebek.
- Też cię kocham, mały.- Royce jak to on lubił mi po dogryzać. Ja jemu też, ale krukowi chyba szło to odrobinkę lepiej. Jakby nie mógł mi ustąpić!
- Idę się przejść.
- Lecieć z tobą?
- Nie musisz robić gniazdka?- spytałem ironicznie, stawiając już dwa kroki przed sobą.
Czarny diabełek zleciał na dół i usiadł mi na głowie. OSZ TY MAŁY...
- To może poczekać, a ty mi się zgubisz.
Chwila, co?
- Nie zgubie się!- Potrząsnąłem głową, żeby spadł, ale ten tylko pomachał skrzydełkami i myknął mi przed oczami.- To ty się zgubisz!
- To gdzie idziemy?
Chwila, co?
- Nie zgubie się!- Potrząsnąłem głową, żeby spadł, ale ten tylko pomachał skrzydełkami i myknął mi przed oczami.- To ty się zgubisz!
- To gdzie idziemy?
- Nie skończyłem jeszcze z tobą!
- Więc?- Kruk znów mnie zignorował i usiadł na jakiejś gałązce na zewnątrz. Podszedłem do niego, odpuszczając wcześniejszą zniewagę.
- Nie wiem, poszukajmy czegoś ciekawego.
- Może biblio-
- Ciekawego- przerwałem mu, kręcąc głową.- Nie drętwego.
- Nie wiem, poszukajmy czegoś ciekawego.
- Może biblio-
- Ciekawego- przerwałem mu, kręcąc głową.- Nie drętwego.
Royce kiwnął głową i wyleciał przed siebie, od razu skręcając na prawo. Obejrzałem się jeszcze do środka, na te jego gniazdeczko.
- Jeszcze ci połamię te patyczki.
- Idziesz?
- Pewnie!
- Jeszcze ci połamię te patyczki.
- Idziesz?
- Pewnie!
Wybiegłem za ptakiem, który robił już któreś z kolei okrążenie nad budą.
- Nie zgubie się przed wyjściem!- krzyknąłem gniewnie- Masz mnie za półgłówka?
- Z tobą to nigdy nic nie wiadomo.
- Chyba z tobą!
- To w którą stronę?
- Nie zgubie się przed wyjściem!- krzyknąłem gniewnie- Masz mnie za półgłówka?
- Z tobą to nigdy nic nie wiadomo.
- Chyba z tobą!
- To w którą stronę?
YYYYYH.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz