10.02.2019

Od Noego 'Leśne zwiady' c.d.n.

Minutkę później, wraz z Roycem byłem już w drodze. Leciał obok mnie, lekko nad moją głową. Jak praktycznie zawsze. Był ze mną od kiedy pamiętam. Każda zmiana lokum była z nim w duecie, chociaż wcale nie musiał utrudniać sobie życia ciągłymi przeprowadzkami. Po prostu był. Bezwarunkowo.
  Wydeptane ścieżki ułatwiały mi przemieszczanie się, ale były dość nudne. Spojrzałem dalej przed siebie. Niedaleko jest las, na pewno znajdzie się tam coś do roboty. Chociażby szukanie i zbieranie gałązek dla Royce'a.
  - Rozejrzę się- zaproponował kruk, widząc, że od dłuższego czasu przyglądam się zadrzewionej przestrzeni, i wyleciał w tamtą stronę, przyspieszając ruchy skrzydeł.
  Swoją drogą to chyba najliczniejsza wataha, w jakiej byłem- zauważyłem. Wiele wilków się tu pałęta, chyba dość często. Inaczej zapach nie byłby tak wyraźny.
  Gdy wkroczyłem do lasu, Royce usiadł mi na głowie.
- I jak?- spytałem spokojnie.
- Trudno się lata.
- Jak to w lesie- wzruszyłem ramionami.

///C.D.N.///

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz