Wręcz widziałam jak przez jego ciało przechodzą ciarki
furii. Bez zbędnych ostrzeżeń rzucił się na mnie, już wyraźnie zdenerwowany
moją postawą. Mimo tego że byłam całkiem zwinna i przewidziałam jego ruch,
podczas uskoku w bok zdołał wgryźć się w mój kark. Niedobrze, mój plan poszedł
tam gdzie pieprz rośnie. Zmieniając szybko plan, wyczarowałam ochronną tarczę
materii otaczającą moje wspólniczki, żeby to granatowy i wadera nie zaatakowali
ich gdy ja będę się zmierzać z tym agresorem.
Żeby tylko nie uszkodził mi ważnych żył i tętnic czy kręgosłupa,
zamieniłam się w czarną mgłę. Tracąc moją szyję z swoich szczęk, kłapnął kłami,
nabierając w usta kawałek mnie. Niestety, musiałam mu nie smakować, bo od razu
mnie wypluł, kaszląc przeraźliwie. Ubytek dołączył do reszty parę metrów od
niego, gdzie to przemieniłam się z powrotem w wilka. Najpierw pysk, później
przednie łapy a na końcu tył razem z ogonem. Opadłam delikatnie na ziemię.
Spojrzał na mnie zarówno zdziwiony jak i przestraszony.
C.D.N
C.D.N
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz