10.02.2019

Od Noego CD. Exana 'Help'

Dwadzieścia cztery, dwadzieścia pięć, dwadzieścia...
Królik!
  Szybko rzuciłem gałązki i pobiegłem za kicającym demonem prędkości. Ha! Jest ich więcej! Złapię! Złapię!
 - Noe!- kraknął Royce z naganą w głosie. Wiedziałem, że poleciał za mną, najpewniej również gubiąc swoje gałązki. Ups.
 Nie ważne!
 Jeszcze momencik, chwileczka i jeden z królików będzie...
 GDZIE ONE?!
 Prychnąłem zdenerwowany.
 - Nigdy nic nie upoluję- poskarżyłem się na smutny los, dysząc cicho. Moje łapki, zdaje się, na dobre przyległy do ziemi. Chciałem zostać w miejscu, pooddychać, nacieszyć się świeżym powietrzem. Czas zatrzymał się na chwilę. Jaskółcze trele, jak i te innego ptactwa, zmieszane z cichymi podmuchami wiatru, dawały świadectwo o najwyraźniej zbliżającej się wielkimi krokami wiośnie. Może Royce znajdzie tu sobie koleżków?
 - Tam są twoje kicaczki- zaśmiał się cicho, nadlatując z góry.- Za tym krzakiem.- wskazał na jakieś zielsko dalej- Nie szarżuj jak wariat, tylko zakradnij się, a może coś złapiesz, szczeniaku.- Znów na mnie usiadł.
 - Sam jesteś szczeniak- prychnąłem z uśmiechem.
- A wyglądam?
- Utkaj dziób, wredny ptaku- Otrzepałem się, a on, niczego się nie spodziewając, prawie spadł na ziemię.- Patrz, jak go łapię.

Momencik, chwileczka, bez nerwów, nie za szybko, niezbyt gwałtownie...

Myyyk! Skoczyłem w pokazane mi wcześniej przez Royce'a krzaki, wbijając pazury w... ziemię.
  Szamocząc się, podczas wyciągania łapy z piachu najwyraźniej zwróciłem czyjąś uwagę.
  - Kto tam? Wyłaź, nie mam czasu na zabawy.- odezwał się donośny głos basiora.
 
  Spanikowałem, sam nie wiem czemu. Czułem się, jak przyłapany na czymś niedozwolonym. Swoją drogą, mogłem tu być? Może to jakiś teren prywatny, albo...
 
 Zacząłem szarpać się mocniej, jak oszalały. Pazury chyba zachaczyły mi o jakiś korzeń krzaka, bo łapa zaczynała mnie trochę boleć, a i tak nie mogłem się wydostać. Postanowiłem pomóc sobie drugą, która, o ironio, również mi utknęła. Wiercenie się nie pomagało.
- Koniec żartów, chodź tu.
- Kiedy ja nie mogę!- zawołałem, próbując wyjść z krzaka, co się nie udało. Zaskomlałem żałośnie.
- Jak to nie możesz? Co ty tam robisz?
- Zaklinowałem się! Już mnie tu nie ma, zaraz się wydostanę, tylko... tylko jakoś odhaczę się od tych korzeni i zmykam, proszę Pana.


<Exan? Pomożesz Noemu? Nie będzie już taki narwany, obiecuję!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz