- Namyśliłeś się już?- Royce usiadł na nieco większym niż te, które spotykam zwykle, kamieniu przed nami. Ciekawie byłoby tam wejść. Tak wysoko...- Zaraz będziemy przy jaskiniach, a potem jest centrum watahy- poinformował mnieb widząc, że odpływam.
- Nieee, tam nie idziemy. To zbyt nudne.
- Więc gdzie, generale?- kraknął pytająco, udając, że salutuje niczym żołnierz. Zaśmiałem się krótko. Royce podleciał nieco wyżej i usiadł na gałęzi łysego dębu, po czym machnął skrzydłami, jakby chciał otrzepać je z jakiejś wody. Chwila... To jest plan!
- Gdzie tu jest najbliższa woda?
- Jest zimno, szczeniaku, gdzie ty chcesz iść nad wodę?
- To gdzie jest?
Kruk westnął, co oznaczało moje zwycięstwo.
- Biegnij za mną. Nie Zgub się po drodze.
- Zaraz ciebie zgubię- prychnąłem ze śmiechem. Dopiekę mu niedługo. Ptak wyleciał a ja starając się dotrzymać mu kroku pobiegłem za nim. W powietrzu był szybszy, dlatego wyścigi się nie opłacały, ale przy nim łatwo się zgubić. Mała torpeda.
Trzeba będzię się trochę pobawić z tym czarnym diabełkiem. Niech nie myśli, że dam się tak pokonywać. Może dam radę rzucić go szyszką? Hm... Nie, raczej nie trafię.
***
- Zaczekaj! Nie wyrabiam!- wrzasnąłem dysząc i zatrzymując się przed jakąś sporą górką. Bieganie po górzystym terenie nie jest takie proste. Nawet u podnóża góry. Szczególnie kiedy musisz ganiać jak wariat za wyścigówą.- Nie dogonię cię, jak będziesz tak pędził!
- Już zlatuję.- Iii, chwilę potem rzeczywiście był już na ziemi obok mnie, który ledwo mogąc złapać dech rzucił się na zimną ziemię, na której mrówki właśnie odprawiały jakieś dzikie bajlando.
To mrowisko?
- Wstawaj z tej gleby, przeziębisz się.
- Zmuś mnie, ptaku- charknąłem cicho, dmuchając na owada, który chciał właśnie wejść mi do buzi. Muszę odetchnąć.
- To czerwone mrówki, Noe.
Kurcze.
///C.D.N///
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz