Naprawdę chciałem już iść. Gdziekolwiek, byle z dala od wstydu, którego sobie właśnie narobiłem.
- To poszukamy go razem, ciekawe kto tu kogo odszuka.
NIEEEE.
Chciałem już dowalić posłusznym 'Tak jest, proszę Pana', ale nie zdążyłem, gdyż basior wziął mnie za szyję i zanim się nie obejrzałem byłem na jego grzbiecie.
NA MIŁOŚĆ BOSKĄ, JA SPADNĘ!
- Trzymaj się mocno- zaproponował z uśmiechem samiec, ruszając do przodu. Zachwiałem się i złapałem się go mocniej, mimo tego, że był mi obcy. Nie musiał mi tego mówić!
- Dobrze, proszę Pana...- mruknąłem cicho, wtulając się w sierść wilka. Tylko po to, żeby nie spaść!
- Nie panuj mi tu, mów mi Exan.
- To chyba nie ładnie zwracać się do dorosłego po imieniu- zauważyłem, wypatrując Royce'a w pobliżu. Oczywiście dalej byłem wczepiony w basiora, a jego lekko długa sierść na karku ograniczała mi widoczność, ale czego się nie robi, żeby nie spaść? Kiedy już znajdę tego kruka, to tak go skrzyczę, że zapomni, gdzie jest góra, a gdzie dół.
- Jeśli masz pozwolenie, to jest w porządku- odparł spokojnie.- Widzisz gdzieś swojego kruka?
- Szczerze, to w ogóle mało widzę- przyznałem dość nieentuzjastycznie. Przed oczami widniało mi tylko gęste i puszyste futerko basiora i może jakieś skrawki prawie łysych drzew, które mijaliśmy, ale po tym czarnym diable nie było śladu. Chociaż wyglądało na to, że Exan zamierza opuścić las. Mieliśmy przecież szukać Royce'a!- Gdzie idziemy?- Przezwyciężyłem swój instynkt samozachowawczy i postanowiłem wstać, z nadzieją, że ewentualny upadek nie będzie zbyt bolesny.
- Hej, hej, hej, bo spadniesz!- Basior zatrzymał się, przez co znów wleciałem w jego sierść. Powstrzymałem pisk, kiedy wydawało mi się, że rzeczywiście, tak jak przestrzegł samiec, za momencik spadnę. Udało mi się jednak utrzymać równowagę i za chwilę wczepiłem się w niego jeszcze mocniej niż poprzednio.
- Chcę znaleźć Royce'a- poinformowałem stanowczo.
- Wiem, właśnie go szukamy- odparł zdziwiony.- Myślałem, żeby pójść po twoim tropie, bo twój Royce mógł wrócić się w tamtą stronę- wytłumaczył na spokojnie.
To zdawało się mieć sens.
- I chcę chodzić po ziemi- fuknąłem.- Umiem samemu.
- Nie wątpię- odrzekł z westchnieniem, pochylając się i dając mi zejść. Już z pewnością, której zabrakło mi wcześniej, zeskoczyłem z Exana. W tamtym momencie, gdy starszy się wyprostował, zainteresowałem się niebieskim znakiem na grzbiecie basiora.
- Co to?- spytałem, spoglądając na wiadomy symbol.
<Exan? Jakość powala, wiem>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz