26.02.2019

Od Exana do Temisto

 Gdy moje źrenice przyzwyczaiły się do światła słonecznego, opuściłem mrok przypadkowo napotkanej jaskini. Błękitne niebo prawie przykrywały bure chmury...
- Oho, zbiera się na deszcz- szepnąłem sam do siebie a ostatnie słowo wypowiedziałem dość ponuro, aby podkreślić mój niezwykle podły humor... no nie przesadzajmy. Z wielkim rezultatem poprawiłby mi humor drobna aktywność fizyczna w postaci krótkiego spaceru, bądź wykonywania codziennych zajęć wojownika.
Treningi siłowe i tym podobnym, byleby nie myśleć o tym cholernym deszczu...
Nie żebym nie lubił deszczu, ale zawsze pojawia się w nieodpowiednim momencie.
 Ale pomimo tego nie zrezygnuję z moich dzisiejszych planów ze względu na deszcz, po czym wyłoniłem się z mroku na spowity jasnym światłem skalistą drogę, która właśnie prowadziła do mojej przypadkowo napotkanej jaskini po niedźwiedziu.
Przed tym, jak w planie ma Matka Natura zesłać ten życiodajny dla roślin deszcz, na dworze zaczął szaleć porywisty wiatr, który niósł ze sobą pyłki i ziarenka piasku, bezlitośnie wpadały w oczy.
Wataha pomimo tak dużej ilość mieszkańców, to gdzie się nie znajdę, tam nie było żywej duszy, aczkolwiek wyczuwam czyjąś obecność... to tak, jak tropienie zwierzyny po śladach na ziemi, odciski racic dzików... ale to nie był dzik..
Wiatr niósł ze sobą zapach wilka... z tej właśnie watahy, ale nie widziałem go zbytnio.
Postanowiłem zignorować obecność drugiego osobnika mojego gatunku, gdyż nie wiedziałem, co mogę się spodziewać po nim, jak zareaguje na moje towarzystwo...
Inaczej sytuacja by wyglądała, gdyby ów ten osobnik potrzebował pomocy. ale w tym momencie powietrze niosło ze sobą zapach wilka, ale inny od pozostałych.. był on łagodny i słodki...
Po zapachu stwierdziłem, że płeć owego osobnika jest żeńska. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem dalej, gdy nagle na mojej drodze pojawiła się wadera. Miała prostą śnieżną grzywkę, która częściowo okalała jej lekko oklapnięte uszy. Jej fioletowe oczy wyrażały, że to osoba łagodna i miła, ale skąd mogłem wiedzieć, czy to nie pozór? Zatrzymałem się na chwilę, spojrzałem na waderę i już miałem się przywitać i zapytać " Czy coś się stało" ale od razu odgoniłem od siebie ten pomysł, jednak z drugiej strony ominięcie jej bez słowa byłoby niegrzeczne...
- Cześć- powiedziałem krótko i bezbarwnie, ale starałem się mocno, żeby zabrzmiało to kolorowo...
Wadera użyczyła mnie miłym uśmiechem.
- Hej
 Uniosłem lewy kącik ust.
- Co tu robisz w taką pogodę? Zaraz zacznie padać.


<Temisto?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz