12.04.2017

Od Mirany do Silvera (^^)

 Nie wierzę, żę Silver się zgodził! Cała byłam rozpromieniona. Chociaż z drugiej strony... ledwo go znałam. Eee, tam! Przecież trzeba jakoś poznać drugiego wilka! Rozglądnęłam się po grocie.
 Co by tu jeszcze.. o! Doskoczyłam do wiązanki ziół leczniczych leżących na półce skalnej w mojej jaskinii. Zawsze mogą się przydać.Pomyślałam, że nie wypada przychodzić gdziekolwiek z pustymi rękami (a raczej łapami) i wzięłam ładny kamyk, który znalazłam podczas podróży do tej watahy. Jestem tu dopiero od niedawna, a już wracam. Uśmiechnęłam się pod nosem.

~~~~~~~~~~~~~~****~~~~~~~~~~~~~

Przytruchtałam na miejsce spotkania z lekką torbą na grzbiecie. Silver już tam czekał. Pogoda wyraźnie nas wspierała, świeciło słońce, wiał ciepły wiatr.
-O, jesteś już- przywitał się ze mną basior.- Ile miałem na ciebie czekać?
Atmosfera znacznie się rozluźniła.
-A, sorki, po prostu chciałam wziąć wszystkie potrzebne rzeczy... Właśnie, ile na mnie czekałeś?- zapytałam z uśmiechem.
-Nie długo, z siedem..
-Siedem minut?
-Nie, wiesz, siedem godzin.- odparł Silver i wybuchnął śmiechcem. Tak, śmiechcem, nie śmiechem. I mnie nim zaraził. Gdy się już w miarę uspokoiliśmy, zapytałam:
-To co, idziemy?
-Jasne!-wiedziałam, że odpowie twierdząco, ach ta moja intuicja..C':

~~~~kilkadziesiąt minutek później...~~~~
Szliśmy sobie tak i gadaliśmy przez całą drogę. Patrzyłam to na Silvera, to na ptaki na drzewach, to na niebo.. Byłam lekko rozkojarzona, ale dobrze pamiętałam drogę. Dookoła kwitły jabłonie, ich zapach był wszędzie. Opowiedziałam mu swoją historię, swoje przeżycia, on opowiedział mi o sobie,ogółem wszystko pięknie. ZBYT pięknie. Nagle coś wyskoczyło z krzaków i wyskoczyło na mnie. Byłam biegła w walce, ale to coś przewyższało mnie co najmniej o trzy głowy, było też ze dwa razy cięższe. Majtało mną w powietrzu, waliło o pobliskie drzewa, dotkliwie mnie poraniło. Oczy zaszły mi czerwienią, zdążyłam zobaczyć tylko, jak Silver próbuje mi pomóc. Ale nie straciłam przytomności. Bylam cały czas świadoma. Słyszałam  szum wiatru, warki tego stworzenia, które mnie napadło, krzyki Silvera, śpiew ptaków w oddali.. Nagle uderzyłam o ziemię. Usłyszałam wycie. Ale nie było to wycie wilka. Widocznie tamto coś wypuściło mnie z bólu i uciekło. Czułam ból. Ale nie tylko ból. Czułam się też lekko... zawiedziona? Ja, jedna z najlepszyh uczennic Matki Airin, pokonana w walce z jakimś stworzeniem, które... było dwa razy cięższe ode mnie... W sumie to miałam małe szanse na wygraną. Usłyszałam kroki i głos Silvera.
-Mirana?

<Silver? Wena kwitnie>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz