9.04.2017

Od Lii C.D Cassie

Jebane klatki! ( przepraszam za słowo ). To była zniewaga! Wilk wolności w klatce! Nie byłam jeszcze dość rozeźlona, by wpaść w furię, i mało brakowało ale się uspokoiłam. ( na ile się dało ) bo bym jeszcze mogła zabić Cass. :S Wsadzili was do klatek a ja ich tak spowyzywałam, że pewnie bogowie karzą mi przez 3 lata czyścić im podłogi na olimpie.
- W GNIDY! SUKINSYNY NIE DOJEBANE! - wrzeszczałam na ludzi. Cassie siedziała i przyglądała mi się przerażona.
- Ile ty znasz przekleństw.
- Da się nauczyć. Przyzwyczajaj się. - warknęłam. - Mam pomysł na ucieczkę, ale jest nie bezpieczny.
- W sensie?
- Jakbym Ci miała opowiadać całą historię mojej matki i moją, to być zawału dostała, więc powiem tylko tyle. Mój żywioł mroku i wolności jest zbyt silne. Brak wolności, głupieję. Za duże zdenerwowanie, zabijam wszystko i wszystkich.
- Aha...
- Więc wystarczy, że nadepniesz mi na ogon
- No to mogę teraz to zrobić.
- Nie. - powiedziałam. - Może jeszcze kogoś przetrzymują. - powiedziałam i popatrzyłam na "kajdanki" na łapach.
- U nas, żeby zamknąć w wilku moce, cą specjalne liście.
- To nie jest liść
- Zauważyłam.

***

Gdzieś nas zawieźli. Yuko jest moją zastępczynią ( nie pytajcie, jak to się stało ) więc powinna się zająć watahą. Siedziałam w klatce i śpiewałam She Wolf. To taka fajna piosenka. Cass siedziała i gryzła łańcuchy. Przeszliśmy już przez 3 portale i nadal idziemy. Nie wiem gdzie dokładnie, bo na naszej klatce była jakaś czarna szmata. W końcu poczułam dziwne łaskotanie i uderzenie o podłogę
- Kretyni! - wrzasnęłam - Morze trochę delikatniej!
- Nie warto zdzierać sobie na takich debili głosu- odparła Cassie. - Są zbyt tępi.
- Wiesz co? Masz rację. - mruknęłam i w tej właśnie chwili odkryli klatkę. To co zobaczyłam, po prostu mnie przeraziło. Byliśmy w jakimś laboratorium, jak przewidziała Cassie. I to w mieście. Czułam już ten swąd smogu. Na półkach poustawiane były klatki z mistycznymi stworzeniami. Pół zające-pół ptaki-pół jelenie, małe słonie ( wielkości myszy ) inne magiczne wilki, feniksy, wilki ( magiczne ) i tp. Najbardziej  jednak wkurzyły mnie to, że było tam 6 szczeniąt, skulonych w klatce.
- Te tutaj są nowe. Proszę je postawić w czwartym pokoju.- powiedział jakiś mężczyzna z długą brodą.
- masz coś na głowie. - odezwała się Cassie do tego klauna. Pan popatrzył na nią z przestrachem i położył rękę na głowie. Gdy ją zdiął nic tam nie było, oprócz tłuszczu z włosów. - Tłuszcz. - dokończyła wadera. Pan spojrzał na nią z lodowatym wzrokiem, ale potem się uśmiechnął jak wariat.
- Gagatliwa co? Zaraz Ci to gadanie przejdzie. Zabrać je z tąt! - krzyknął. 3 facetów zabrało klatkę do pokoju numer 4.

***

Śpiewałam sobie Wonder. Siedziałyśmy tu już 2 dni. Nie dawali pić ani jeść. Zaprzyjaźniłyśmy się już z jakimś basiorem, dwoma zająco-jelenio-ptakami, 3 jakimiś zwierzątkami oraz czarnym ogierem. Zawsze zamiast ogier, mówię ogr co konie nieźle wkurza. Nagle drzwi się otworzyły i wszedł tam jakiś facet przerywając mi w końcówce piosenki.
- Ej. - Mruknęłam niezadowolona.
- Czas na was misiaczki. - mruknął zadowolony facet w białym fartuchu.

< Cassie?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz