- MUSIMY DOSTARCZYĆ TE SZCZENIAKI!
- Przecież jeszcze się nawet nie urodziły. - mruknął
- Ale...
- ... Ale srale! - zawołał. - Ruchy! - po chwili ukazał się portal. Nie wiem jak duch uwięziony w książce może robić takie coś, ale się nie wtrącam.
- Co jest po drugiej stronie? - zapytała wadera.
- Miejsce, w którym mieszka opiekun. - warknął duch. - A teraz ruchy! - popatrzyłem na Cheeky. Mieliśmy takie samo zdanie. To NIE JEST dobry pomysł, ale innego wyboru nie było. Wadera już nabrała sił, zeszła ze swojego posłania i popatrzyła na portal.
- Na trzy. - mruknęła. - Raz, Dwa.... TRZY! - wskoczyliśmy do portalu zostawiając zrzędzącego Pana Jaszczurkę. Lednie przeskoczyliśmy przez portal, a już poczułem, jak wnętrzności zostały daleko w górze, a ja jestem daleko na dole. A czemu? Bo portal wychodził wysoko w chmurach. Po chwili zaczęliśmy spadać.
***
Zachowanie równowagi, zwłaszcza gdy jeszcze nie ogarnęło się co się dzieje, nie jest łatwe. A szczególnie kiedy spada się na plecach. Zdołałem się obrócić i teraz nurkowałem w dół. Cheeky poszła w moje ślady. Zahamowałem dopiero przy ziemi. Poczekałem na Cheeky. Gdy ta wylądowała zapytała.
- Gdzie my jesteśmy?
- Na terytorium tego opiekuna. - mruknąłem. - Ale jest tutaj za ładnie. - Przed nami wznosiła się wielka niby brama.
< Cheeky? Sorry, że tak długo >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz