30.04.2017

Od Iwona do Cheeky

Huk to było najgorsze, co usłyszałem w tym dniu. Wybiegłem z jaskini. Winegry zaczęły demolkę. Nie wiem po co, ale ok. Jedna winegra spojrzała na mnie i wrzasnęła. Po chwili usłyszałem czyjeś myśli w mojej głowie. Szepty, mrożące krew w żyłach szepty. Zacząłem się zastanawiać, czy to się dzieje na serio, czy może Red dosypał mi czegoś do drinka.... Po chwili winegra zawyła z bólu i rozpłynęła się w powietrzu. Wszystkie inne popatrzyły w tamtą stronę z niepokojem i stały się jeszcze bardziej wściekłe. Z przerażenia. Szybko zapieczętowałem jaskinię i zwróciłem się do Pana Jaszczurki.
- MUSIMY DOSTARCZYĆ TE SZCZENIAKI!
- Przecież jeszcze się nawet nie urodziły. - mruknął
- Ale...
- ... Ale srale! - zawołał. - Ruchy! - po chwili ukazał się portal. Nie wiem jak duch uwięziony w książce może robić takie coś, ale się nie wtrącam.
- Co jest po drugiej stronie? - zapytała wadera.
- Miejsce, w którym mieszka opiekun. - warknął duch. - A teraz ruchy! - popatrzyłem na Cheeky. Mieliśmy takie samo zdanie. To NIE JEST dobry pomysł, ale innego wyboru nie było. Wadera już nabrała sił, zeszła ze swojego posłania i popatrzyła na portal.
- Na trzy. - mruknęła. - Raz, Dwa.... TRZY! - wskoczyliśmy do portalu zostawiając zrzędzącego Pana Jaszczurkę. Lednie przeskoczyliśmy przez portal, a już poczułem, jak wnętrzności zostały daleko w górze, a ja jestem daleko na dole. A czemu? Bo portal wychodził wysoko w chmurach. Po chwili zaczęliśmy spadać.

***

Zachowanie równowagi, zwłaszcza gdy jeszcze nie ogarnęło się co się dzieje, nie jest łatwe. A szczególnie kiedy spada się na plecach. Zdołałem się obrócić i teraz nurkowałem w dół. Cheeky poszła w moje ślady. Zahamowałem dopiero przy ziemi. Poczekałem na Cheeky. Gdy ta wylądowała zapytała.
- Gdzie my jesteśmy?
- Na terytorium tego opiekuna. - mruknąłem. - Ale jest tutaj za ładnie. - Przed nami wznosiła się wielka niby brama.

< Cheeky? Sorry, że tak długo >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz