7.04.2017

Od Luny do Reda

Zamyślona kroczyłam przez watahę. Nagle z rozmyśleń wyrwał mnie głos jakiegoś basiora:
- Sklep zamknięty, princess. Otwieramy od 7 rano, nie od 2 w nocy.
Owym basiorem był Red. Jeden z nowych. Wygląda na emo. Słyszałam, że jest dealerem. Ogółem mówiąc dziwak.
- Słuchaj słonko, wiem, że nie lubisz mojego towarzystwa, ale nie mogę się skupić, gdy ktoś tak na mnie dziwnie patrzy...
- Sorry, ale jesteś... dziwny. Nie da się na ciebie normalnie patrzeć. I nie mów na mnie "Słonko".
- Dobrze, słonko.
Dopiero teraz zauważyłam, że jestem na jakimś polu. Jakim cudem tak zabłądziłam?!
- Em... to twoje pole trawki? - spytałam.
- No co ty! Myślisz, że jedyne co potrafię, to bycie dealerem?!
- No... - basior mi przerwał.
- Zdradzić ci sekret? - basior ściszył głos. - Dorabiam sobie jako hodowca pszenicy.
- Komu niby sprzedajesz tą pszenicę? Chyba nie wilkom, bo po co im pszenica...
- No... mam kilku klientów.

<Red?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz