Drzewa! Te cholerne drzewa! Jedyne, co może powstrzymać taką zjawę, jest kamień runiczny. Och! Czemu ja na to nie wpadłem, kiedy byłem u Mel? Duch za cel wybrał jakąś młodą waderę, małolatę która zajmowała się szczeniakami. Zasyczało mi w uszach.
- Wybrał swój cel. - szepnąłem do Cheeky z grozą. Wadera patrzyła na ducha i przestraszoną waderę.
- Cheeky, o czym ty myślisz? - zapytałem. Wadera popatrzyła na mnie. W jej oczach było coś, co mi się nie podobało.
- Cheeky... - wadera w tym momencie, w którym duch chciał przelecieć przez ciało tej małolaty, ona skoczyła między niego a tą waderę, po czym upadła na trawę bezwładnie, gdy duch przez nią przeleciał.
- Cheeky! - krzyknąłem i do niej podbiegłem. Była nie przytomna.
***
Zaniosłem waderę do jej jaskini. Była zimna. Położyłem na jej posłaniu, przeteleportowałem, do jaskini Rodini, potem z nią do Mel, i z dwoma waderami z powrotem do jaskini Cheeky.
- Co się stało? - zapytała Rodinia podchodząc do niej.
- Zjawa... - powiedziałem i popatrzyłem na Mel. Szamanka przesłała mi porozumiewawcze spojrzenie. Wiedziała, o co chodzi. Zawsze popołudnia spędzała w bibliotece. Medyczka natomiast położyła łapę na czole Cheeky, po czym sprawdziła jej puls.
- Żyje, ale jest wykończona. Coś się jej stało? Ktoś wyciągnął z niej energię?
- To jest tajemnica. - odparłem. - Po prostu daj coś, no nie wiem. Jakieś leki. COKOLWIEK!
- No dobrze... ale.... - posłałem jej ostrzegawcze spojrzenie. Wadera postawiła na półce skalnej jakieś eliksiry, bandaże i fiolki. Podeszła do Cheeky, położyła łapę na jej oczach i przez chwilę tak na nią siedziała z zamkniętymi oczami. Gdy je otworzyła, nie miły już takiego blasku. No tak... jej moc.
- A teraz, mnie odholuj. - mruknęła zmęczonym głosem
***
Potem przez jakiś czas rozmawiałem z Mel. Powiedziała, że po takim duchu, najmniejsza ilość szczeniąt, to 3. Będą się rozwijały zbyt szybko. A po urodzeniu, będą znacznie silniejsze od innych. Na inne negocjacje jeszcze nie jest pora. Po istotnych informacjach przeteleportowałem ją do jej jaskini, a sam wróciłem do Cheeky i przy niej tak siedziałem. To było niebezpieczne, ale wykazała się odwagą.
< Cheeky? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz