- Witam. - powiedział. Cheeky wydała z siebie zduszony okrzyk.
- To mówi.
- A dlaczegoż miałbym nie mówić?
- No bo....
- Och! Wy i te wasze wymówki! - zawołał duch i na jego głowie pojawił się równie widmowy jak on sam kapelusik.
- Ech.... wybacz, ale my chcieliśmy się czegoś dowiedzieć o winegrach a nie o.... jaszczurkach widmo. - mruknąłem
- Co? - Pan jaszczurka wyglądał przez chwilę na urażonego. - Ach, Ach! No tak. Zapomniałem. Winegry... przecież po to tutaj zostałem zamknięty. - odchrząknął. - A więc tak. O co chodzi?
- Możesz mi powiedzieć, o co chodzi z.... " rozpływaniem " się winegr w powietrzu, jakimś ich mistrzu i parze w watasze?
- Rozpływanie się w powietrzu? Mistrz? To jest bardzo łatwe! - Cheeky wbiła w niego wyczekująco wzrok - E.... no tak. A więc, winegry jak prawie każde inne stworzenie ma swojego opiekuna, króla, mistrza, ojca, matkę...
- Dobra, dobra, rozumiemy. - przerwałem mu.
- Chcesz słuchać czy nie?
- Tak ale...
- No więc usadów swój szanowny tyłek na ziemi i słuchaj! - popatrzyłem na niego z naburmuszeniem ale się zamknąłem. - Jeżeli ich opiekun ma JAKIŚ problem, zwykle chodzi o potomka. Winegry porywają szczeniaka jakiejś pary i oddają mistrzowi. Jeżeli tego nie zrobią, z każdym dniem jeden potwór po drugim znika. - pociemniało mi przed oczami.
- A od ilu lat?
- Co?
- Od ilu lat porywają.
- Szczeniak musi mieć najwyżej 3 dni. - odetchnąłem z ulgą. Czyli szczeniaki z naszej watahy się nie liczą.
- Czyli wszystko łączy się w całość. - powiedziała wadera. - Codziennie ubywa po parę winegr, bo jakiś ich opiekun się wkurza, zalegają z terminem. Par w watasze jest wiele, ale wątpię, żeby były jeszcze szczeniaki.
- No tak.
- Och... pozory mogą mylić. - mruknął duch
- Co masz na myśli?
- Duchy to przebiegłe stworzenia. - powiedział. - Jeżeli Cię napełnią... potrafią uczynić cuda. - po tych słowach księga zatrzasnęła się z hukiem.
< Cheeky? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz