Wyklinałam pod nosem cały świat, co akurat zbytnio mi nie pomogło. Cofnęłam się kilka kroków, aby stanąć tuż obok Lii. W tym przypadku wolałam mieć kogoś przy swoim boku, nawet, jeśli ona była tak samo bezsilna jak ja. Zacisnęłam zęby, spoglądając na otaczający nas ciasny krąg myśliwych. Wiedziałam czym to się skończy. Albo zabiją nas od razu, albo zabiorą nas do jakiegoś laboratorium, gdzie poddadzą nas przeróżnym, zapewne niezbyt przyjemnym, badaniom.
- No proszę, kogo my tu mamy... - odezwał się jeden mężczyzn, wyginając usta w szyderczym uśmiechu.
Podszedł bliżej, usiłując mnie dotknąć, jednak ja z całej siły ugryzłam go w rękę. Poczułam charakterystyczny, metaliczny smak w moich ustach. Zacisnęłam mocniej szczękę, lecz dwójka z pozostałych facetów szybko odciągnęła mnie od szamotającego się człowieka. Poczułam mocne uderzenie w okolicach karku. Syknęłam z bólu, odruchowo chwytając się za obolałe miejsce. Lia skoczyła na atakującego mnie myśliwego, przewracając go, ale i ona przegrała przez ich przewagę liczebną.
- Zabrać je! - ryknął wściekle ich 'szef'.
Miotałam się jak szalona, jednak upór na nic się nie zdał. Założono nam kagańce, zaś łapy skuto łańcuchem. Spróbowałam użyć jakiejkolwiek mocy, ale, ku mojemu zdziwieniu, żadna nie działała. Dopiero po chwili zorientowałam się, iż założyli nam na łapy specjalne opaski, które uniemożliwiały używanie magii. Wymieniłam z waderą przerażone spojrzenia. Sytuacja była poważna. Najwyraźniej nie zaliczali się oni do zwyczajnych myśliwych. Podejrzewałam, że moje najgorsze obawy się potwierdziły - należeli do organizacji, utworzonej przez ludzi, aby wyłapywać niezwykłe istoty, takie jak my.
< Lia? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz