8.04.2017

Od Lii C.D Cassie

Chodzenie po lesie.... trochę mi się nudzi. No dobra. BARDZO. Człapałam przez las z pochyloną głową. Oj... nudzi mi się. Nagle usłyszałam strzały. Pistolet.... ludzie? W tym wymiarze? No dobra, może i jest równoległy, ale.... no halo! Szybko pobiegłam w tamtą stronę. Sprawie ich o porządny ból głowy i po problemie. Ele... po co strzelali? Zobaczyłam jakiegoś wilka spadającego na ziemię. Szybko tam pobiegłam... na ziemi leżała skrzydlata wadera chyba z urazem głowy.
- Pomóż... mi.... - mruknęła i odleciała. Super, tylko teraz mieć nadzieję, że nie odleciała, i Rodinia ją uleczy ( albo Red swoją trawą ). Jacyś ludzie chodzili po lesie niszcząc przyrodę. CO ZA BRAK SZACUNKU! Podbiegłam do nich okręgiem, by się nie skapli, z kąt idę.
- E, gnidy! - zawołałam do nich. Mężczyźni odwrócili się.
- Nie dość, że magiczny, to jeszcze gada. - warknął jakiś facet i wycelował... dzięki bogu za naukę bitewną. Wskoczyłam na strzelbę, tak, że wystrzeliła w ziemię. Potem na łeb i walnął w drzewo. Nie za bardzo lubiłam wiatr, ale co poradzić? Uderzyłam przednimi łapami w ziemię, i za mną zaczęły skrzypieć drzewa. Jednemu z myśliwych porwało czapkę.
- Co do... - zaczął, ale nie zdążył. Potężny podmuch wiatru zmiótł lud z powierzchni ziemi. Wzięłam te wszystkie ich ,, Zabawki" i pomyślałam, żeby dać to Lunie. Stopi to i po problemie. Podeszłam do wadery, Nadal nie przytomna. Dotknęłam jej i przeteleportowałam nas do Rodinii

***

Rada na przyszłość. Jak już się teleportować, to przed jaskinią, nie centralnie do. Nawiasem mówiąc przestraszyłam szczeniaki :S No sorry. W końcu jakoś udało mi się przeprosić i opowiedzieć sytuację. Rodinia zajęła się waderą.

*** 2 godziny później ***

Waderę przeniosłam do królestwa wolności i przydzieliłam salon w dość miękkim łóżkiem... nie wiem kto wymyślił, żeby dawać tutaj ludzkie wynalazki, ale mnie to za bardzo nie interesowało. Po pewnym czasie wadera odzyskała przytomność... Miała zabandażowane skrzydło i głowę.
- Co... gdzie... - zaczęła.
- No nareszcie. - mruknęłam. - Myślałam, że w jakąś śpiączkę zapadłaś czy coś.
- Eeee...
- Leżaj. - mruknęłam. - Masz uszkodzoną głowę i skrzydło. Uwierz. Nie chcesz spotkać Reda, Kagekao, ani Psychopaty.... no i Hazaki...
- Zaraz... co ja....
- Jesteś na terenach Watahy Mrocznych Skrzydeł. Yuko zajmuje się paleniem na stosie a Red uprawą trawy. Ja jestem alphą i się Lia nazywam. Nie zwracaj na mnie większej uwagi, bo i tak się niczego sensownego ode mnie nie dowiesz. No, a twoje imię?
- Cassie...
- Fajnie.
- Ale....
- Chm?
- Co z ludźmi?
- Nie mam zielonego pojęcia. Albo zginęli, zostali pożarci przez winegry, lub wrócili z kąt przybyli. A czemu pytasz?

< Cassie? Nie rób ze mnie sztywniary, Błagam >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz