28.04.2017

Od Hakori do... (?) Mateuszka

Jeszcze dwa kroki i... Hop! Złapałem mysz mocno, ale co to był za problem dla myszy? Wyślizgnęła się spod łap ta podła, szara kreatura i z piskiem uciekła gdzieś w trawę.
-Niech to! Znowu!- krzyknąłem poirytowany.
-Co znowu? - odezwał się ktoś za moimi plecami.
-Ooo, heeeeej...-ziewnąłem. No co, zmęczony tym polowaniem byłem. Odwróciłem się o.. do tyłu i zobaczyłem basiora, mniej więcej w moim wieku, czarnego.Był jakiś taki... skulony, a tuptał jak jeż po suchej ziemi.
-Czemu krzyczałeś?- zapytał.
-Bo.. nie udało mi się złapać tej myszy, którą chciałem.
-A.. czy nie mogłeś złapać innej? Skoro tamtej nie mogłeś, to złap drugą.
-Eee tam, myszy są nudne.. może złapię..zająca?- myślałem głośno.- Nie, zające zbyt dobrze słyszą.. Kaczka potrafi latać, tak jak w sumie każdy ptak... Już wiem! Złapię jeża! Jeże mają barrdzo ergonomiczny kształt, są miękkie, kolczaste.. Co mi tam, najwyżej trochę się pokłuję, ale będę miał satys..- To głośne myślenie przerwał mi basior.
-To może...ja już pójdę?- w jego oczach widziałem lęk. Czemu się bał? Odwróciłem się powoli do tyłu, żeby spojrzeć za siebie (logika), ale nic specjalnego nie ujrzałem. W tym czasie czarny basior zaczął biec.
-Ej, poczekaj!- krzyknąłem.- Czemu uciekasz?
I zacząłem go gonić.. a może uciekałem razem z nim?
-Jesteś.. jeżem.. czy.. co?- krzyczałem między oddechami.
-Nie, ale.. ale.. kolczatką!
Wariat jakiś.
<Masz te uszko?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz