- Można by zobaczyć... - zacząłem. W sumie to zabrakło mi zasobu słów.
- Czyli że.... - Cheeky zniżyła lot i teraz siedzieliśmy na jakimś niby moście w jaskiniach dziurawych..
- Z tego może coś wyjść. - powiedziałem. Wadera uśmiechnęła się i wtuliła w moją sierść po czym zamknęła oczy. Pewnie chciało się jej spać... nie dziwię się. W końcu obudziłem ją o 2 w nocy. Przez chwilę nie za bardzo wiedziałem co zrobić... w końcu otuliłem ją skrzydłem. To wystarczyło... na razie. Uniosłem oczy ku niebu. Z daleka usłyszałem znajomy wrzask mieszańca. Potwory... prędzej czy później trzeba będzie się z nimi zmierzyć.
***
Rano przemieściłem śpiącą waderę na zimowy mech a ja sam poszedłem na polowanie. Gdy wróciłem, wadera siedziała i patrzyła w dal.
- Coś zaspałaś. - zaśmiałem się.
- Coś tutaj dziwnie. - mruknęła wadera.
- Ech... chcesz zająca?
< Cheeky? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz