Gdy Cheeky poszła spać, ja zapieczętowałem jej jaskinię, przeteleportowałem się do biblioteki. Zacząłem szukać map. A zacząłem oczywiście od miejsca, gdzie były najbardziej zakurzone. W końcu znalazłem. Była to już zżółkła mapa z bardziej żółtymi plamami tu i ówdzie. Jak zobaczyłem, jaka odległość jest od naszej watahy do miejsca, gdzie mieszkał opiekun.... to mnie zamurowało. To było prawie na drugiej połowie kuli ziemskiej. Pięknie :S. Ale przecież można się tam teleportować, albo użyć jakiegoś portalu między wymiarowego. Po 2 godzinach wróciłam do jaskini wadery. Nadal leżała na swoim posłaniu. Mel powiedziała, że takie szczeniaki bardzo szybko się rozwijają. Czyli że co? Potem jeszcze coś wspomniała, że dalsze "wyjaśnienia" powie z czasem. Super. Mamy w watasze żywe USG. Położyłem mapę na półce skalnej i popatrzyłem na Cheeky. Spała spokojnie, co mnie uspokoiło. ... :S Zaczęło robić się ciemno. Znowu zmarnowałem cały dzień w bibliotece. Dzisiaj ulokowałem się w jaskini wadery. Nie było za wygodnie, ale co poradzić? Po pewnym czasie usnąłem. Pewnie miałbym piękne sny, gdyby nie to, że miałem koszmary. Wiem, masło maślane. Śniły mi się rzeczy, których trudno opisać. W końcu nie wytrzymałem, albo mój mózg nie wytrzymał, i się gwałtownie obudziłem, przez co walnąłem głową o półkę skalną. No super. Właśnie robiło się widno, wschód słońca. Popatrzyłem odruchowo w stronę Cheeky. Wadera nadal spała. Wyszedłem cicho z jaskini i poleciałem w góry. Szybko znalazłem winegry, nie zrobiło to na nie wrażenia, natomiast to, że w środku był torturowany przez nie umarlak.... już mnie trochę zbiło z tropu. To tutaj on robi? Jęczał, kulił się i piszczał a oni na niego warczeli. Zrozumiałem kilka zdań.
1. Będzie dziedzic. Prawie wszystko gotowe
2. Dolina cieni za daleko
3. Portal
To wszystko, co udało mi się odszyfrować. Poleciałem z powrotem do Cheeky. Wadera już wstała i nie wyglądała najlepiej.
< Cheeky? Sorry, że tak długo >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz