''Ale tu nudnoooo!!" Wypowiedziałam te słowa wcale nie wiedząc dlaczego, ale fakt tu przy mojej jaskini normalnie NIC się nie działo. Cholera. Poszłam do Night'a, bo on mógł wiedzieć co można porobić. Dla żartu powiedział, żebym poszła na pole lawendy się jej nawdychać... Ale jednak czego się nie robi dla jakiejkolwiek rozrywki. Na polu spotkałam Iwo. Nie wiedziałam co on tam robi, ale podeszłam.
-Hej Iwo. Co robisz?
-O hej Cheeky. A chodzę sobie po polu. A ty?
-Próbuje się czymkolwiek zająć.
-Chodź pokażę Ci coś. - Odparł Iwo
Zapowiadało się ciekawie, więc poszłam
~~*~~
-Cholera gdzie my jesteśmy?
-W górach. Tu gdzieś są jakieś potwory.
-To po co tu przyszliśmy?
-Będzie fajnie. Chodź! - przekonywał mnie Iwo
No nikt nie zgadnie gdzie my poszliśmy. Prosto w paszczę lwa jak to się mówi. Czyli pod samą granicę winegr jak dobrze pamiętam. Przeszliśmy przez granicę i nie powiem nie byłam tak zestresowana w towarzystwie Iwa.
-Emm Iwo?
-Tak Cheeky?
-Zdaje mi się, że ktoś nas śledzi.
I mój czuły jak u każdego wilka węch mnie nie zawiódł. Nie długo po tym rzuciła się na mnie winegra. Starałam się bronić, ale potwór mnie obezwładnił. Iwo stał wryty w ziemię. Dopiero po chwili zorientował się, że mogę umrzeć. Przyszedł mi na pomoc. Nareszcie. Udało mu się odepchnąć winegrę i wziął mnie na grzbiet, jako że byłam nie przytomna. Najprawdopodobniej zaniósł mnie do Rodinii, bo właśnie tam z bandażami na dwóch łapach i brzuchu się obudziłam.
<Iwo? Wena dopisuje :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz