Ogółem trafienie tutaj było łatwe. Wystarczyło się poślizgnąć i wylądować w wodzie obok jakiejś altany, potem znaleźć wilka ( który bardziej znalazł mnie ) iść sobie do alphy i? Od razu wylądować w szkole! Jak ja się cieszę! No dobra, jednak nie. Patrzę sobie na plan lekcji. Poniedziałek. A ja przybyłam tak po południu a więc... Zielarstwo. Poczłapałam do odpowiedniego miejsca. Oprócz mnie były jeszcze... 1, 2, 3. Trzy inne szczeniaki. Jakaś niebieska samica, szary samiec, oraz biało niebieskie coś przypominające psa ( przez ten zakręcony ogon ). Podobno nie było nauczyciela tego przedmiotu, więc na zastępstwo przychodzi wadera zwana Judy. Zaczęła się lekcja. Z kilku minutowym spóźnieniem, dzięki czemu zdołałam się już poznać z... tymi trzema osobami. W końcu przyszła nauczycielka.
- Dobry dzień! - odezwałam się pierwsza z szerokim uśmiechem.
- Ta, dla was zły. - mruknęła wadera i zaczęła iść dalej. Mruk - pomyślałam - Jak tak dalej pójdzie to zwariuję. Na szczęście do warowania nie doszło. Lekcja mnie nudziła, ale nie zwariowałam. Uczyliśmy się o: Jagodach trujących i nie trujących, ziołach na choroby, i tp. Parę razy musiałam iść do odpowiedzi, przez co zaczęłam nie lubić tej " pani".
- Mam pytanie. - powiedziałam pod koniec lekcji.
- Na temat? - kusiło mnie, by wykorzystać dany mi pomysł, i zacząć bablać coś bez sensu. Pokusa była silna, ale miałam inne pytanie. - Czemu tylko mnie pani odpytuje?
- Bo jesteś nowa.
- Noooo.... i?
- No i pachniesz ziołami, więc pewnie nie możesz odpowiedzieć źle. - odparła. - mylę się? - No cóż. To była prawda. W starej watasze było mnóstwo ziół, i prawie wszystkie znałam. Prawie.
- ...
- No, i świetnie, a teraz wynocha z sali, a na jutro macie przynieść jakąś przydatną roślinę, i opisać do czego może być przydatna. - Z kwaśną miną wyszłam z sali, i zaczęłam iść w stronę kolejnej sali.
< Ktoś, coś, po coś. Nie wiem. >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz