- Cóż... ja... ja też taka byłam kiedy byłam młodsza. Wiem jak to jest i o mnie też się martwili. To znaczy nie rodzice. Wszystkie wilki, które napotkałam. To normalne. Spodziewałam się tego, że chociaż jedno szczenię takie będzie
- Mhm... - przytaknął Iwo
Siedzieliśmy w milczeniu jeszcze jakieś pięć minut, a potem weszła Inga:
- I co? - zapytałam
- Nic. Już kropi - powiedziała od niechcenia. Dosłownie chwilkę po jej słowach niebo przeszyła błyskawica, a głuchą ciszę pobudził grzmot. Potem następny i następny...
- Idę się przejść - powiedziałam
- Teraz? W tę burzę?
- No. A czemu nie?
- Pada... i grzmi
- No i...?
- W sumie to nic. Ale jednak to niebezpieczne - zaprzeczał Iwo
- Jejku...jestem dorosła. Idę i koniec - po tym po prostu wyszłam. Już nie zwracałam uwagi na to co do mnie mówiono. Stawałam się coraz bardziej tajemnicza... to... to zły znak. Bardzo zły. Nie ważne. Jak ja znalazłam się aż tutaj?! Byłam przed jaskinią, a teraz jestem przy wodospadzie. Mniejsza. Ktoś mnie obserwuje. Czuję to. Wciągnęłam woń niosącą się od krzaków czyli miejsca, w którym ukrywało się owe stworzenie. Zapach miało inny niż wilki ze stada i trochę przypominający mój. Już miałam skakać na stwora, gdy nagle ujrzałam dwa czarne ślepia, które rozpoznałam od razu. To był stwór, który kiedyś zaatakował mnie i Iwona. Ale skąd on się tu wziął? Nieważne. Rozłożyłam skrzydła i zaczęłam lecieć do jaskini. Już na progu zobaczyłam Iwona i szczeniaki:
- IWO!
- Co jest? - zapytał
- Pamiętasz jak kiedyś zaatakował mnie pitwór? - usiadłam i zaczęłam mówić
- No, i co z nim?
- Właśnie go widziałam. Koło wodospadu w krzakach. Gapił się na mnie...
< Iwo? Co z tym zrobimy? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz