16.09.2017

Od Cassandry cd. Lilly



Ułożyłam łeb na przednich łapach i przymknęłam oczy. Ciągle byłam spięta, czułam się jakby ktoś zaraz miał się na mnie rzucić. Zerknęłam ukradkiem na Lily. Leżała zwinięta pod ścianą jaskini, jej puszysty ogon zakrywał mordkę. Chyba spała. Taką miałam przynajmniej nadzieję. Przesunęłam się bliżej naprzeciwległej ściany i oparłam się o nią grzbietem. Po chwili przewróciłam się na drugą stronę. Wreszcie wstałam i najciszej jak mogłam wyszłam na zewnątrz. Odetchnęłam rześkim powietrzem poranka. Niebo na wschodzie delikatnie się zaróżowiło, noc ustępowała miejsca dniu. Odwróciłam się i spojrzałam jeszcze raz na waderę śpiącą w głębi jaskini. Minutę później byłam już w drodze.
Była to sytuacja dotąd mi nieznana. Mieć stado. Polować stadem. Spać ze stadem. Żyć ze stadem. Wszystko ze stadem. Wszystko razem. Wataha jest jak rodzina. Ale ja nigdy rodziny nie miałam, jest mi to obce. Czy będę umiała się przystosować? Zabić w sobie tę egoistkę, którą mimowolnie się stałam? Tyle pytań zrodziło się we mnie, a na żadne nie potrafiłam odpowiedzieć. Zjadana przez wątpliwości nie zauważyłam, że zapędziłam się tak daleko. Uniosłam głowę i oślepiło mnie słońce. Mrużąc oczy zobaczyłam jeden z wymarzonych, wyśnionych nocami, najpiękniejszych widoków. Morze. Lazurowe fale, szmaragdowa toń i białe mewy szybujące nad tą potęgą. Zawładnęła mną szaleńcza radość, nieokiełznana, wprost nie do opisania. Zbiegłam z klifu, na którym stałam. Stanęłam na plaży, zanurzyłam jedną łapę w błękitnej wodzie. Była przyjemnie chłodna, zamruczałam z zadowolenia. Wskoczyłam do morza po szyję, ale tak, że miałam jeszcze grunt. Zaczęłam robić kółka, nurkować, chlapać, bawić się z jedyną miłością mojego życia. Wtedy zobaczyłam wir nieopodal mnie, z którego wytworzyło się wodne tornado i potężny słup wody wystrzelił wysoko w górę. Wpatrywałam się oczarowana w to zjawisko. Woda iskrzyła w świetle słońca niczym gwiazdy na nocnym niebie. Gdy morze na nowo się uspokoiło zauważyłam, że na tafli stoi Lily. Śmiała się do mnie, była cała mokra, grzywka opadała na roześmiany pyszczek.
 - Coś czułam, że cię tu znajdę – powiedziała, machając ociekającym wodą ogonem.
<Lily?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz