Po jakimś czasie przesłuchanie się skończyło, a ja niecierpliwie oczekiwałem na wyrok.
Dostanę się? Nie dostanę?
- Witamy w watasze! - Powiedziała Alfa z uśmiechem.
Mimowolnie również się ucieszyłem i w duchu wręcz skakałem z radości. W głębi jednak nie dałem tego po sobie poznać.
- Dziękuję. - Odparłem po prostu.
- Cassie, oprowadzisz naszego nowego członka po terenach?
- Wolę sam pozwiedzać. Poradzę sobie. - powiedziałem.
- Em... dobrze. - Lia wyglądała na trochę zbitą z tropu, ale później wzruszyła ramionami. - Jak chcesz.
- Do zobaczenia. - Powiedziałem na odchodne i opuściłem polanę.
Ponownie wtargnąłem do ogromnego lasu pozostawiając samice same. Z oddali słychać było jeszcze jakieś szepty. Zapewne rozmawiały, możliwe, że o mnie, ale jakoś mało mnie to interesowało.
Stwierdziłem, że od rana załatwię sprawy organizacyjne typu: poznanie terenów, spotkanie innych wilków z watahy i inne mniej lub bardziej ważne rzeczy.
***
Usnąłem w na jakiejś skale pod gołym niebem. Wstałem jak zwykle wcześnie i jak zwykle niewyspany. Kolejna prawie bezsenna noc...
Westchnąłem z ulgą, że nareszcie się przejaśnia i zabrałem się za zwiedzanie.
Z moją orientacją w terenie było raczej kiepsko, więc gdy tylko wyszedłem z lasu automatycznie opuściłem jeszcze w miarę znaną mi strefę.
Może jednak powinienem się zgodzić, kiedy Cassie mogła mnie oprowadzić...
Szybko odpędziłem od siebie inne myśli i skupiłem się tylko na tym by znaleźć jakąkolwiek drogę.
Takim oto sposobem dotarłem do Tęczowych Wodospadów, gdzie poza mną w oddali ktoś stał. Skądś kojarzyłem tę postać i dopiero po chwili się z orientowałem, że to Cassie.
- Och, to znowu ty. - powiedziała z uśmiechem. - Zgubiłeś się?
- ...
- Czyli jednak! Wiedziałam, że prędzej czy później przyjdziesz po pomoc. W watasze mamy bardzo dużo terenów...
- Eh, dobra zgubiłem się... Jakbyś pomogła mi wrócić do lasu to byłbym wdzięczny. - Westchnąłem.
Cassie?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz