16.09.2017

Od Lii do Royal'a

Wokół watahy wyczuwałam  cienie. Z oddali słychać było mało wyraźne szepty. To mnie niepokoiło, jak i wkurzało. Do tego panował pół mrok. Gdy weszłam do jaskini, od razu przywitała mnie Hestia i jej zdanie.
- Lia! Masz coś jadalnego? - wadera leżała na grzybie plecami, a łapy miała w powietrzu, jakby chciała coś złapać.
- Nie nie mam. - odparłam spokojnie. Szczeniak odwrócił się na bok, a gdy dostrzegła mojego gościa jej uszy położyły się po ciele.
- Dobry wieczór. - mruknęła, i poleciała w głąb jaskini.
- Co z nią? - spytał Royal
- Nie lubi żadnego rodzaju gości. - odparłam. - Nigdy nie wie, co powiedzieć.
- Ech....
- Dobra, wybierz, gdzie chcesz spać. Na grzybie, pod grzybem, obok grzyba... jaskinia jest duża, więc śpij gdzie chcesz. - odparłam.
- No... ok. - I na tym się skończyło.


Było około 3 w nocy, kiedy się obudziłam. Nie cierpiałam na bezsenność, więc zaczęłam nasłuchiwać. I tak, znowu te szmery.... szepty oraz innego rodzaju rzeczy. Blask księżyca wszystko dookoła oświetlał. Poczułam na sobie czyjś wzrok. Skupiłam uszy i popatrzyłam w dół, skąd patrzyło na mnie dwoje, czerwonych oczu, po chwili wyłoniła się cała czaszka, a oczy zmieniły się w puste oczodoły.  I w tedy... obudziłam się na prawdę. I tak właściwie było około 9 rano. Błyskawicznie wstałam, i zaczęłam się rozglądać po jaskini. Chwila... to był tylko sen?  Naoglądałam się czegoś? Usiadłam i próbowałam uspokoić oddech.
- Stało się coś? - usłyszałam z dołu znajomy głos. Skierowałam tam moją głowę. Royal najwyraźniej czuł się już dobrze, bo nie było w nim nic wskazującego na to, by rana nadal była taka jak na początku.
- Nie.. raczej nic. - odarłam. I zaraz usłyszałam moją podopieczną.
- Jest coś do jedzenia?
- Nie, i chyba trzeba to zdobyć. - odparłam i popatrzyłam na basiora.
- No, czujesz się na siłach, by polować? Jeśli tak, to dobrze. Przy okazji poznasz kilka wilków z watahy.

< Royal? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz