Uniosłem lekko jedną brew, spoglądając z wyższością na nieznajomą waderę. Samica nie pozostała mi dłużna i dumnie zadzierając pysk do góry rozpoczęła wojnę na ciskanie gromów oczami.
- Co tu robisz? - spytałem chłodnym tonem, wciąż lustrując wilczycę przenikliwym spojrzeniem.
- Nic ci do tego - syknęła przez zaciśnięte zęby.
- Doprawdy? - wyszczerzyłem kiełki w złowrogim uśmiechu, zbliżając się o krok do nieznajomej.
- Nie podchodź! - warknęła, przyjmując pozycję obronną.
- Wybacz, ale jestem odporny - rzuciłem obojętnym tonem, wywracając teatralnie oczyma.
Wadera otworzyła usta, aby coś powiedzieć, jednak najwyraźniej porzuciła ten zamiar. Stała w swego rodzaju osłupieniu, wpatrując się we mnie jakby zobaczyła ducha.
- Mam zbyt silną wolę, abyś mogła od tak sobie wtargnąć do mojego umysłu - wyjaśniłem krótko, siadając na ziemi. - No dobrze, skoro już udało nam się znaleźć punkt zaczepienia, liczę, że zdecydujesz się jednak współpracować. Inaczej będę musiał potraktować cię jak zwykłego intruza, których zwykle likwiduję.
Samica wymamrotała coś pod nosem, po czym niechętnie usiadła naprzeciwko mnie.
- Mądra decyzja. A teraz idziemy do Alfy. Ona zadecyduje, co z Tobą zrobić... - stwierdziłem szorstko, podnosząc się z miejsca.
[ Shimer? Trochę krótkie, ale pisane na telu :/ ]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz