Avril nie wiedziała co ma myśleć. Ja z resztą też nie miałem pojęcia co tu się dzieje.
- Dobra piesku. A teraz gadaj co, gdzie i jak sobie mieszkacie i czy twoi kumple mogli by tu przyjść. A jeśli nie... to poczujesz - urwałem - POCZUJESZ MÓJ GNIEW! - wysyczałem
- No więc... spróbuję... mieszkamy... gdzie my to mieszkamy? A no tak - w lesie, ale nie w tym lesie tylko w bardzo, bardzo odległym lesie. Za jakimś portalem. Mieszkamy... cóż ładnie.
- zaczął
- To mnie nie obchodzi - wtrąciłem, a że Avril przyglądała się całemu zajściu - troche się rozluźniłem
- No dobra... no, więc ja byłem najlepszym wojowinikiem i jakby nie patrzeć - psy z naszej sfory mogły by tu przyjść, ale w celach pokojowych - skończył
- To znaczy? - zapytałem
- Nie w cel zabicia kogokolwiek, więc to nie oni zostawili te ślady.
- A czujesz tu ich zapach? - wtrąciła wadera
- Nie... nie było ich tutaj...
- No więc wiemy, że ich tu nie było, a więc idziemy do portalu - oznajmiłem
Podróż do najbliższego (wcale nie takiego najbliższego) trwała... dość długo...
- No więc... jesteśmy. - zacząłem - A teraz HOP!
I zaczęliśmy po kolei skakać do portalu
< Avril? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz